Do poszukiwania konsensusu wezwał zarówno libański rząd jak i opozycję kard. Nasrallah
Pierr Sfeir. Przypomniał on, że politycy obydwu obozów powinni w pierwszym rzędzie
myśleć o przyszłości kraju i interesie Libańczyków. A o tym jak wskazał maronicki
patriarcha Libanu nie może decydować ulica. 23 stycznia Bejrut został sparaliżowany
przez antyrządową manifestację. Sytuacja jest wciąż napięta, a Libańczycy coraz bardziej
podzieleni.
„Opozycja, czyli myślę tutaj o Hezbollachu i o Ruchu gen. Auna
wyraźnie chce dymisji rządu. Problem jest w tym, że rząd na czele z premierem Fouadem
Siniorą stwierdził, że ulica nie może dyktować warunków i, że wszystko powinno odbywać
się w granicach demokratycznych reform i zmian” – powiedział Radiu Watykańskiemu pracujący
w Bejrucie o. Paweł Bielecki-Kurysz OFMCap.
23 stycznia był dniem totalnej
blokady Bejrutu. Na 18 godzin zostało zablokowane także lotnisko, jest kilkanaście
osób rannych, mówi się też o 3 osobach zabitych. „To pokazuje jak ogromnie Libańczycy
są zdesperowani, do tego stopnia, że jeden z uczestników manifestacji zaprosił do
mikrofonu patriarchę maronitów kard. Sfeira. Prosił by otworzył on drogi dialogu i
nie opowiadał się tylko po jednej ze stron, ale mówił do i w imieniu wszystkich Libańczyków”
– mówi polski kapucyn. Podkreśla, że był to „dzień totalnej bezradności Libańczyków”.
Po raz kolejny pokazał też jak bardzo chrześcijanie podzieleni są między sobą. W Bejrucie
doszło do kilku bójek między chrześcijanami, co jak podkreśla o. Bielcki Kurysz -
nie jest dobrym znakiem na przyszłość.
„Dzisiaj w Libanie te podziały rosną
coraz bardziej, reakcje są dość agresywne. Wspomniany wcześniej maronicki patriarcha
Libanu jest krytykowany również przez lokalne media arabskie za to, że - jak twierdzą
- opowiada się tylko po jednej ze stron, a nie mówi „w imieniu i do wszystkich Libańczyków”
– podkreśla o. Bielcki Kurysz. Pytany o to jak się ten spór zakończy kapucyn wskazuje,
że zależy to od woli porozumienia rządzących. „Każdy ma inną wizję przyszłości Libanu,
co powoduje, że nie są w stanie usiąść i rozmawiać przy wspólnym stole, ponieważ już
na początku tych rozmów każdy przedstawia własną wersję zdarzeń. Wszystko to sprawia,
że Liban kolejny raz jest postrzegany jako miejsce rzeczywiście niebezpieczne; miejsce,
w którym wszystko może się wydarzyć, gdzie wszystko jest poza kontrolą. Taka sytuacja
tym bardziej potęguje lęk samych Libańczyków. Obawiają się oni o swą przyszłość w
tym kraju” – podkreśla pracujący w Bejrucie o. Paweł Bielecki-Kurysz OFMCap.
25
stycznia w Paryżu odbędzie się międzynarodowa konferencja w sprawie pomocy gospodarczej
dla zniszczonego nalotami izraelskimi Libanu.