Nie byłem agentem Wojskowych Służb Informacyjnych - stwierdził Andrzej Grajewski odpowiadając
na publikację "Życia Warszawy" z 11 grudnia. Dziennik zarzucił byłemu przewodniczącemu
Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, że w latach 90. dobrowolnie został agentem WSI.
'Publikacja "Życia Warszawy" nie jest prawdziwa" - podkreśla zastępca redaktora naczelnego
"Gościa Niedzielnego".
Na artykuł "Agent WSI stał na czele kolegium IPN" zareagowało
12 grudnia Ministerstwo Obrony Narodowej. "MON wyraża zdziwienie i oburzenie faktem
ujawniania, za pośrednictwem mediów, informacji poufnych zawartych w dokumentach powstałych
w trakcie procesu likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych" - napisał w oświadczeniu
rzecznik MON Piotr Paszkowski.
"Jednocześnie stwierdzam, z upoważnienia Ministra
Obrony Narodowej, ze ekspercka współpraca prof. Andrzeja Grajewskiego z instytucjami
podległymi Ministerstwu Obrony Narodowej po 1990 roku miała charakter patriotyczny
i wniosła wkład w bezpieczeństwo naszego kraju w kluczowym okresie odzyskiwania niepodległości"
- dodał rzecznik MON.
Za Katolicką Agencją Informacyjną publikujemy oświadczenie
Andrzeja Grajewskiego:
Nie boję się prawdy
"Życie Warszawy" powołując
się na informatorów z Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych napisało, że w latach
90. miałem być tajnym współpracownikiem Wojskowych Służb Informacyjnych. Współpracę
miałem podjąć dobrowolnie i polegać ona miała na pisaniu analiz z dziedziny służb
specjalnych, a także typowaniu agentów do werbunku. W tym charakterze miałem rzekomo
także wskazywać osoby z redakcji "Życia Warszawy".
Polemika z plotkami i pomówieniami
jest rzeczą trudną. Tym trudniejszą jeżli ich źródłem ma być tajny dokument. W tym
momencie mogę więc tylko powiedzieć, że nie byłem agentem WSI. Gdy zostałem zgłoszony
do kolegium IPN, podpisałem wymagane prawem oświadczenie, które wielokrotnie było
sprawdzane. Moja przeszłość była także "prześwietlana" w trakcie procedury otrzymywania
klauzuli dostępu do informacji tajnych. W 1999 r. Przed wyborem przez Sejm na członka
Kolegium IPN, odbyłem rozmowę z min. Januszem Pałubickim, koordynatorem ds. służb
specjalnych w rządzie Jerzego Buzka. Natomiast w 2003 r. Otrzymałem w IPN status osoby
pokrzywdzonej oraz uzyskałem dostęp do materiałów, które gromadziły na mnie organy
bezpieczeństwa PRL w związku z działalnością w podziemnych strukturach "Solidarności".
Jako
szef Kolegium IPN wraz z osobami, które tworzyły to gremium doprowadziłem do wyboru
dwóch prezesów Instytutu, a także wielokrotnie wnioskowałem o intensyfikację procesu
przekazywania wszystkich materiałów z zasobów WSI do Instytutu. Spotkania z oficerami
WSI, podobnie jak wszystkich pozostałych członków Kolegium w trakcie posiedzeń tego
gremium są dobrze udokumentowane. Jestem przekonany, że obaj prezesi IPN, a także
pozostali członkowie Kolegium mogą potwierdzić, jaką odgrywałem rolę w procesie dyscyplinowania
WSI w tej sprawie.
Absurdalne i kłamliwe są zarzuty, jakobym kogokolwiek miał
typować jako potencjalnego kandydata do werbunku przez służby specjalne. W oczywisty
sposób ni mogłem tego robić także w odniesieniu do redakcji "Życia Warszawy", z którą
nigdy nie miałem nic wspólnego. Nieprawdą jest także, abym kiedykolwiek aspirował
do funkcji szefa Agencji Wywiadu. Publikacja "Życia Warszawy" nie jest prawdziwa i
spokojnie oczekuję publikacji raportu.