Dramatyczna sytuacja wyznawców Chrystusa w Iraku wymaga zorganizowania kongresu z
udziałem wszystkich obecnych w tym kraju wyznań chrześcijańskich. Propozycję wysunął
chaldejski metropolita Kerkuku w irackim Kurdystanie. Zdaniem abp. Louisa Sako uczestnicy
spotkania będą musieli ustalić wspólną linię działania w kwestiach związanych z ich
prawami i obowiązkami politycznymi. Mają też rozważyć projekty pomocy dla miejscowości
zamieszkiwanych przez chrześcijan, by powstrzymać wciąż wzrastającą falę ich emigracji
z Iraku. Udział powinni wziąć przywódcy chrześcijańskich partii politycznych, których
jest w Iraku co najmniej 8, oraz zwierzchnicy Kościołów, intelektualiści i rzeczoznawcy.
Wśród tych ostatnich mogą też być eksperci muzułmańscy, by pomogli chrześcijańskim
współobywatelom w analizie sytuacji Iraku.
Katolicki hierarcha uważa, że na
zakończenie spotkania trzeba koniecznie opracować oficjalny dokument o sytuacji Iraku
i tamtejszych wspólnot chrześcijańskich. Musi on przypomnieć liczącą kilkanaście wieków
historię wyznawców Chrystusa w tym kraju i ich wkład w kulturę Arabów i Kurdów oraz
w ogóle wyznawców islamu. Należy też utworzyć swego rodzaju komitet czy ligę celem
koordynacji tamtejszych inicjatyw chrześcijańskich. Taki organ będzie mógł reprezentować
chrześcijan i wypowiadać się w ich imieniu.
Abp Sako podkreślił, że zwołanie
spotkania irackich chrześcijan jest pilne zwłaszcza w związku z ryzykowną propozycją
utworzenia wokół Niniwy nowego regionu administracyjnego. Byłby on podporządkowany
bezpośrednio władzom w Bagdadzie i miałby zapewniać chrześcijanom szczególną ochronę.
Projekt poparł pod koniec października episkopat USA. Iracki metropolita przestrzega,
że taka strefa specjalnej ochrony dla obywateli wyznających chrześcijaństwo mogłaby
doprowadzić do jeszcze większych napięć. Wobec silnych w Iraku nastrojów antyamerykańskich
tamtejsi chrześcijanie nie mogą być identyfikowani z siłami koalicyjnymi i Zachodem.
Mówiąc
o emigracji chrześcijan abp Sako zwrócił uwagę na sytuację w mieście Bassora na południowym
wschodzie Iraku. Pozostało tam tylko ok. 200 rodzin chrześcijańskich. Również tamtejszy
biskup chaldejski udał się wraz z wygnańcami do Australii. W diecezji tego obrządku
pozostał już tylko jeden duszpasterz.