Bp Wiktor Skworc stanowczo oświadczył, że nigdy nie wyraził zgody na współpracę ze
służbami specjalnymi PRL. Najnowszy „Gość Niedzielny” publikuje artykuł omawiający
dokumentację SB na temat ks. Skworca oraz komentarz obecnego biskupa tarnowskiego.
„To było jednostronne działanie Służby Bezpieczeństwa w oparciu o szantaż.
Bardzo to boleśnie przeżywam i mam nadzieję, że te materiały nie będą dla nikogo jedynym
kryterium oceny mojej osoby i mojej działalności. Najważniejsze w tej sytuacji jest
to, że mam spokojne sumienie, bo Kościoła nie zdradziłem i nie zawiodłem człowieka,
mogę każdemu patrzeć prosto w oczy” – powiedział bp Skworc.
Z dokumentacji
SB wynika, że ks. Wiktor Skworc był od 1979 r. zarejestrowany jako tajny współpracownik
o pseudonimie „Dąbrowski”. Wszystko zaczęło się od zatrzymania samochodu, w którym
ks. Skworc przewoził legalnie zakupione towary spożywcze. SB postawiła jednak księdzu
fikcyjny zarzut nielegalnego obrotu towarami i na tej podstawie zaczęła go szantażować.
W teczce personalnej TW „Dąbrowski” znajduje się dokumentacja w sumie z trzynastu
spotkań ks. Skworca z funkcjonariuszami SB. Wśród dokumentów nie ma żadnego zobowiązania
do podjęcia współpracy.