Komunistyczne władze Chin wciąż tylko pozornie pozwalają szerzyć wiarę. Za „nielegalne
drukowanie Biblii i innych materiałów o treści chrześcijańskiej” na dwa lata więzienia
i 10 tysięcy euro grzywny skazany został protestancki pastor. W dniu, kiedy zapadał
na niego wyrok, duchowy zwierzchnik anglikanów rozmawiał z władzami w Pekinie o „potrzebie
ściślejszej współpracy w formowaniu miejscowego kleru”. Abp Rowan Williams stwierdził
wprawdzie, że dostrzega „rosnącą otwartość w Chinach”, wskazał jednak, że wciąż brakuje
tam wolności religijnej. Dowodem na to jest chociażby bezpodstawne przetrzymywanie
w więzieniu 6 chrześcijan z Kościoła katakumbowego. Zostali oni aresztowani w lipcu
br. i mimo, że postawiony im zarzut stawiania oporu policji nie znalazł potwierdzenia
w faktach, nie zostali wypuszczeni na wolność. Śledząca z uwagą sytuację w Chinach
agencja AsiaNews uważa, że „komunistyczne władze otwierają się na tyle, na ile religia
i wierzący pomagają im w realizowaniu ich własnych celów społecznych. Nie uważają
jednak wiary za duchowe dobro społeczeństwa”.