Program wypełniają w większości komentarze związane nieporozumieniem w sprawie ratyzbońskiego
wykładu Benedykta XVI. Ponadto nadajemy aktualności watykańskie oraz jeden z ostatnich
odcinków cyklu poświęconego rzymskim polonikom.
Słuchaj:
Histeria,
jaka ogarnęła część środowisk islamskich po medialnych doniesieniach o papieskim wykładzie
w Ratyzbonie wydaje się nie tylko pozbawiona podstaw, ale również odporna na racjonalną
argumentację. Co natomiast powinni muzułmanie usłyszeć z tego, co Benedykt XVI wówczas
powiedział? Zapytaliśmy o to o. Justo Lacunzę ze zgromadzenia misjonarzy Afryki, byłego
rektora Papieskiego Instytutu Studiów Arabskich i Islamskich.
Lacunza: Ojciec
święty po prostu zaznaczył, iż u źródeł przemocy i wojny nie może stać żadna religia.
Można także powiedzieć, że papież wyraził opinię oraz pragnienie milionów mahometan,
którzy również uważają, iż przemoc i islam nie mogą być ze sobą powiązane. Mówią oni:
„My, którzy jesteśmy muzułmanami i rzeczywiście chcemy być wierzącymi wyznawcami Allaha
w dzisiejszym świecie, jesteśmy przeciwni tym wszystkim, którzy używają religię, aby
mordować innych”. Papież natomiast, w moim przekonaniu, stał się rzecznikiem milionów
ludzi na świecie, także muzułmanów, którzy utrzymują, że łączenie przemocy z religią
jest absurdem. A zatem religia nigdy nie może być źródłem konfliktu, wojny, czy jeszcze
innej formy przemocy, która niszczy człowieka.
Dlaczego zatem tak ostro zareagowali
niektórzy wyznawcy islamu?
Lacunza: Są dwa powody. Po pierwsze, świat
islamski i muzułmanie są bardzo zróżnicowani i do tego jeszcze nadwrażliwi na tych,
którzy cokolwiek mówią na temat islamu nie należąc do tej religii. Po drugie, papież
dotknął bardzo delikatnej sprawy, mianowicie wojny i przemocy. Dlatego też możemy
powiedzieć, że z tych dwóch powodów tak właśnie zareagował świat islamski począwszy
od Egiptu aż po Turcję oraz od Europy aż po kraje należące do kręgu kultury i religii
muzułmańskiej.
Podobnego zdania co o. Lacunza na temat sensu papieskiej wypowiedzi
jest egipski jezuita, o. Samir Khalil Samir. Jego zdaniem Benedykt XVI w ratyzbońskim
wykładzie zawarł myśli bardziej uniwersalne oraz bliskie muzułmanom niż się to na
pierwszy rzut oka wydaje:
Samir: Papież nie krytykował islamu. Miał
zamiar przedstawić odniesienie między wiarą a rozumem, aby dokonać krytyki pewnej
koncepcji rozumu rozpowszechnionej na Zachodzie, która praktycznie wyklucza to, co
boskie i duchowe, to znaczy rozumu bez odniesień duchowych czy moralnych. Relacje
między rozumem a wiarą nigdy nie były łatwe w dziejach jakiejkolwiek religii.
Jak
te relacje wyglądają w islamie?
Samir: W islamie ryzyko polega na tym,
że wiara opiera się na władzy, ponieważ tam religia i polityka nie są wyraźnie od
siebie oddzielone. Dlaczego zatem papież podejmuje tę kwestię? Aby powiedzieć: rozum
pojęty dogłębnie nie jest sprzeczny z wiarą, ale jest z nim w doskonałej harmonii,
a wy muzułmanie, my chrześcijanie, czy też wy agnostycy właśnie tego szukamy.
Czy
to może stanowić podstawę dialogu, w szczególności z islamem?
Samir: Oczywiście.
Ojciec święty odnalazł wspólną z muzułmanami podstawę dialogu, którą jest rozum. Słowo
„dialog” składa się z dwóch elementów: „dia” i „logos”. „Logos” oznacza rozum, a w
wersji przymiotnikowej – „logikos” – oznacza rozumny, ale i duchowy. Tak jest zarówno
w języku chrześcijan, jak i w języku średniowiecznego islamu. A zatem papież proponuje
podejście globalne, uniwersalne, oparte właśnie na tej myśli, która kładzie u podstaw
wszystkiego rozum pojmowany jako harmonia, także gdy chodzi o sprawy duchowe. „Nie
działać rozumnie, sprzeczne jest z naturą Boga” – to zdanie stanowiło leitmotiv jego
przemówienia. Jeśli chcemy uniwersalnego dialogu, musimy być w zgodzie z rozumem,
bo wówczas działa się zgodnie z naturą Boga. Dlatego też nie można przeciwstawiać
sobie wiary i rozumu, bowiem od Boga pochodzi i jedno, i drugie.
Jak ten dialog
mógłby konkretnie przebiegać?
Samir: Dialog powinien przede wszystkim
być prowadzony w prawdzie. Co to znaczy? To znaczy, że nie mogę dla sprawienia przyjemności
drugiemu mówić tylko połowy tego, co myślę. Ojciec święty zacytował piękny werset
Koranu dotyczący tolerancji, który mówi o tym, że w kwestiach wiary nie ma przymusu.
Ale dodał także, iż w Koranie są również wersety o wymowie przeciwnej, podobnie zresztą,
jak i w Biblii. Jak rozwiązać ten problem? Rozumnie. Kryzys, jaki przeżywamy obecnie
w świecie arabskim polega właśnie na tym, że staliśmy się zakładnikami tych, którzy
w imię Koranu odwołują się do przemocy, będąc przekonani o swej wierności literze
Koranu. To fundamentaliści, podobni zresztą do fundamentalistów chrześcijańskich,
którzy opierając się na kilku wersetach Biblii chcą wywoływać wojny. Właściwym rozwiązaniem
jest powiedzenie: rozum zawiera rzeczy duchowe, religijne i etyczne. To jest to, czego
muzułmanie, żydzi i chrześcijanie szukają. Jest to humanizm integralny, w którym wszyscy
starają się dzielić rozumnie z innymi. I to jest właśnie propozycja ojca świętego.
Jak
zauważył o. Samir, fundamentalizm zagraża nie tylko muzułmanom, ale i chrześcijanom.
Co zatem powinno charakteryzować postawę Kościoła wobec innych religii? Zapytaliśmy
o to biskupa Vincenzo Paglię, przewodniczącego komisji włoskiego episkopatu do spraw
ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego.
Paglia: Już od pierwszych dni
pontyfikatu Benedykt XVI podkreślał konieczność dialogu i spotkania pomiędzy wszystkimi
ludźmi. Co więcej, podkreślił szczególnie sposób w jaki należy prowadzić ten dialog,
to znaczy, że nie można go prowadzić bez uwzględnienia wymiaru kultury. Kiedy papież
mówi „otwarty, szczery dialog”, nie jest to wyrażenie dyplomatyczne czy grzecznościowe.
Dotyka on istoty tego, jak powinien wyglądać dialog.
Papież w swoim wykładzie
uniwersyteckim, o którym dzisiaj się tyle mówi, ale który może niewielu przeczytało
w całości, broni wyraźnie racjonalności i to takiej, która nie wyklucza Boga. Tę zachętę
w sposób szczególny papież kieruje do świata zachodniego...
Paglia: Właśnie
tak. Nie zapominajmy, że ojciec święty mówił do Europy. Papież wie dobrze, do jakiej
publiczności przemawia. Benedykt XVI przypomniał tym, którzy zamierzają budować świat
bez Boga to znaczy racjonalność bez wiary, że może się na końcu okazać, że zabili
racjonalność, czyli człowieka. Wierzącym powtórzył: bądźcie ostrożni, wiara także
potrzebuje by wspierał ją i pobudzał, jeśli wolno mi tak powiedzieć, rozum. W przeciwnym
razie wiara sprowadziłaby się do oczekiwania na cuda. Temat, który papież podjął na
uniwersytecie w Ratyzbonie jest znaczący, ponieważ wiara bez rozumu staje się formą
new age’u i fundamentalizmu, natomiast rozum bez wiary staje się nietolerancją i nieludzkim
totalitaryzmem.
Również w Ratyzbonie papież odrzucił jakąkolwiek możliwość
usprawiedliwiania przemocy religią. Jak prowadzić dialog na ten temat z islamem, czy
z innymi religiami?
Paglia: Ponieważ Benedykt XVI naprawdę chce, by
na świecie zapanował pokój, nie chce ograniczyć się do moralnych zachęt. Pragnie przede
wszystkim podkreślić, że przemoc jest zawsze nieracjonalna i nie może nigdy być wiązana
z wymiarem religijnym. Otwarty, szczery dialog ma sprawić, by religie nie solidaryzowały
się z przemocą. Trzeba najpierw zastanowić się, a nie rzucać bomby i wzniecać konflikty.
W
Ratyzbonie ojciec święty wygłosił bardzo bogaty w treści wykład. Media go zredukowały
do rangi „spotu”, a zatem jak zdaniem księdza biskupa, przyczyniły się one do zadrażnienia
tej sytuacji.
Paglia: Jest to wielka odpowiedzialność, bo kiedy z kontekstu
tak głębokiego przemówienia wyrwie się jedno zdanie staje się to działaniem bardzo
niebezpiecznym. Uważam, że ogromna odpowiedzialność spoczywa na tych, którzy zrobili
z tak ważnego dyskursu śmieszną karykaturę. Przemówienie to ma głęboką wymowę. Wszyscy
powinniśmy starać się je zrozumieć i przyjąć, bo na pewno zrobi to dobrze.
A
co na temat całej afery sądzą umiarkowane środowiska islamskie? Włoski działacz muzułmański
Mario Scialoja, który sam często nie szczędził Kościołowi krytyk, tym razem uważa,
że po niedzielnym przemówieniu papieża sprawa jest zamknięta. Zapytaliśmy go, czy
jednak za obecnym konfliktem nie stoi pragnienie fundamentalistów umocnienia logiki
starcia cywilizacji.
Scialoja: Myślę, że nie chodzi tu o to. Fundamentaliści
nie chcą wojny z Zachodem. Chcą oczywiście umocnić swoją pozycję w krajach arabskich.
Takie nurty, jak „Bracia Muzułmanie” są nielegalne we wszystkich krajach arabskich,
może za wyjątkiem Egiptu. To opozycja wobec lokalnych rządów, która korzysta z
okazji, by wywołać „święty gniew” u młodzieży, zwłaszcza tej sfrustrowanej, pozbawionej
perspektyw i najbardziej podatnej na fundamentalistyczną propagandę. Uważam, że papież
zrobił rzecz słuszną. Absolutnie nie wątpię, że w dzisiejszym zsekularyzowanym świecie,
gdzie Bóg, zwłaszcza na Zachodzie jest często zapominany, potrzeba zarówno duchowości,
jak też rozumności i racjonalności. A odwołanie się przez papieża do użycia rozumu
jest jak najbardziej na miejscu.