Kolejny etap podróży to odległe o 20 km rodzinne Marktl, nad dość szeroką w tym miejscu
rzeką Inn. Do dziś stoi tu dom Ratzingerów. Starannie odnowioną elewację ktoś przedwczoraj
w nocy oblał niebieską farbą. Mieszkańcy w jeden dzień ją odmalowali, nie kryjąc zażenowania
incydentem. Są dumni ze swego rodaka. Tu przyszedł na świat, tu spędził pierwsze dwa
lata. Tu, już 9 lat temu (13 lipca 1997), nadali mu tytuł honorowego obywatela Marktl.
Dziś wizyta jest krótka, lecz bardzo serdeczna. Wiele radosnych uścisków dłoni, indywidualnych
błogosławieństw, wymiany zdań. Głównym punktem jest nawiedzenie parafialnego kościoła
św. Oswalda, w którym Joseph Ratzinger został ochrzczony w dniu swych urodzin, w Wielką
Sobotę, 16 kwietnia 1927 roku. Czeka go pusta świątynia z klęcznikiem przed chrzcielnicą
umieszczoną w centrum prezbiterium przed ołtarzem. Papież podchodzi do niej z bratem
Georgiem, chwila modlitwy na stojąco w miejscu, gdzie przyjęty został do Kościoła.
Po lewej stronie prezbiterium już umieszczona jest tablica upamiętniająca odwiedziny
papieża-rodaka. I ją ojciec święty mógł z bliska zobaczyć. Tu również Benedykt XVI
wpisał się do Złotej Księgi. I tu pozostawił w darze ornat.
Przy wyjeździe
z Marktl rodaków czekała jeszcze jedna niespodzianka. Papież zatrzymał samochód panoramiczny
przed swym domem i wyszedł pozdrowić sąsiadów. Obejrzał też kolumnę z brązu ustawioną
na Placu przed jego domem. W zamiarze mieszkańców niespełna 3 tysięcznego Marktl-am-Inn,
przypominając postacie świętego Benedykta i Benedykta XVI, ma ona wskazywać na potrzebę
głoszenia Ewangelii. Stamtąd papież przejechał na lokalny stadion. Helikopterem odleciał
do Ratyzbony - kolejnego miejsca swej apostolskiej podróży do ojczyzny.