Wywiad z o. José G. Funesem SJ, nowym dyrektorem Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego
„Nie widzę przepaści między wiarą a nauką. Powierzone mi zadanie wydaje się ‘misją
niemożliwą’, ale z łaską Bożą i pomocą współbraci da się to zrobić”. Tak uważa o.
José Gabriel Funes, argentyński jezuita, który w minioną sobotę został mianowany nowym
dyrektorem Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego. Zapytaliśmy go, jak przyjął
papieską nominację oraz jak zamierza wypełnić nowe obowiązki?
Odp.: Przede
wszystkim dziękuję Panu Bogu. Jestem również wdzięczny Ojcu Świętemu, który zechciał,
abym w ten sposób służył Kościołowi i jemu samemu. Bycie dyrektorem Watykańskiego
Obserwatorium Astronomicznego to niewątpliwe wielka odpowiedzialność. Jest to dla
mnie ogromne wyzwanie, aby wypełnić do końca tę misję, którą zlecił mi papież. Chcę
podkreślić, iż powierzone mi Watykańskie Obserwatorium Astronomiczne cieszy się wielką
renomą. Jest to niewątpliwie znaczna zasługa mojego poprzednika ojca George’a Coyne’a.
Pracował on na tym stanowisku przez ostatnie 26 lat. Zadanie, które otrzymałem, można
powiedzieć, jest misją niemożliwą do wypełnienia. Niemniej jednak staje się ona możliwa
dzięki łasce Bożej i pomocy moich współbraci, którzy tworzą wspólnotę Specola Vaticana.
Mogę powiedzieć, że moim głównym zadaniem jest służba Kościołowi oraz wspólnocie astrofizyków,
do której należę. Jest to trudne zadanie także z tego względu, że kontynuuję pracę
naukową w Instytucie, który jest bardzo ceniony i znany na całym świecie. Sławę przynoszą
mu solidne badania, które zostały przeprowadzone na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci.
Pyt.
Historia współpracy jezuitów ze Stolicą Apostolską na polu nauki trwa od samego początku
istnienia Towarzystwa Jezusowego. Jak to wygląda dzisiaj?
Odp.: Jeśli spojrzymy
na karty historii Towarzystwa Jezusowego, to od razu możemy dostrzec, iż żadne zaangażowanie
naukowe nie było obce jezuitom. W sposób szczególny znane są badania astronomiczne.
Czuję się dumny, że należę do tego Towarzystwa, a tym bardziej, że jestem kontynuatorem
tej chlubnej jezuickiej tradycji bycia w pełnym tego słowa znaczeniu naukowcem. Czuję
też spoczywającą na mnie odpowiedzialność. Niemniej jednak mam nadzieję, że wspólnie
jako jezuici naukowcy będziemy w stanie odpowiedzieć na wyzwania, przed którymi stoi
współczesna astrofizyka. Obecnie prowadzimy badania nad ewolucją galaktyk, próbami
poszukiwania innych systemów gwiezdnych oraz planet podobnych do naszego systemu słonecznego.
To są właśnie współczesne wyzwania, przed którymi stoimy i na które próbujemy dać
odpowiedź.
Pyt.: Czy istnieje przepaść między wiarą a nauką?
Odp.: Nie
widzę żadnej przepaści pomiędzy wiarą a nauką. Jestem świadom, że istnieją pewne napięcia
w tej sferze. Niewątpliwie w przeszłości było ich o wiele więcej. Ba, dochodziło nawet
do wielkich konfliktów. Temu nie można zaprzeczyć. Niemniej jednak ja nie widzę tej
przepaści. Nie powinniśmy mieć żadnych obaw w tej materii, gdyż napięcia mają też
pozytywny wpływ na rozwój nauki oraz osobowości. Kościół nigdy nie boi się napięcia
między wiarą a wiedzą naukową. Wyrazem tego jest choćby istniejące od dawna Obserwatorium
Astronomiczne w Castel Gandolfo oraz ośrodek w Arizonie w Stanach Zjednoczonych. Kościół
zawsze promował wiedzę opartą na solidnych badaniach naukowych.
Pyt.: Czy badania
prowadzone nad złożonością wszechświata fascynują również Kościół?
Odp.: Kiedy
prowadzę wykłady z astronomii na uniwersytecie w Arizonie odnoszę wrażenie, że z jednej
strony studenci zachwycają się pięknem i różnorodnością wszechświata, natomiast z
drugiej strony doświadczają własnej małości i małości naszej planety Ziemi w porównaniu
z innymi ciałami niebieskimi. To poczucie małości sprawia, że jako rodzaj ludzki odczuwamy
dużą bezradność np. w walce z terroryzmem, wojnami i innymi plagami społecznymi. Wobec
tej przytłaczającej nas wielkości wszechświata jako chrześcijanie jesteśmy wezwani,
aby budować świat bardziej sprawiedliwy, w którym panuje trwały pokój i zgoda. I w
tym wszystkim musimy pamiętać, że pokój jest darem Boga.