2006-08-07 17:36:47

Magazyn w poniedziałek


- gościem audycji jest ks. Stefan Dusza SAC, dyrektor wydawnictwa Pallotinum;

- w ramach rubryki „Wspólne dziedzictwo” poświęconej dialogowi chrześcijańsko-żydowskiemu Aleksander Kowalski opowiada o postawie Kościoła wobec antysemityzmu w przedwojennej Polsce;

- na koniec Adam Broż prowadzi nas przed nagrobek kard. Włodzimierza Czackiego w rzymskim kościele św. Pudencjany.

Słuchaj: RealAudioMP3



 Przed wojną państwem o największej na świecie, przekraczającej 3 mln liczbie Żydów była Polska. Stanowili oni ok. 10 proc. ponad 30-milionowej ludności kraju. Narastająca wówczas fala nacjonalizmów rozbudzała konflikty. Antysemityzm cechował polski ruch narodowy. Jego twórca Roman Dmowski cenił Kościół jako ściśle związany z polskością i znajdował poparcie licznych katolików, także duchownych. Swych idei nie wywodził jednak bynajmniej z chrześcijaństwa. Sam zresztą stał się praktykującym katolikiem dopiero pod koniec życia. W „Myślach nowoczesnego Polaka” pisał, że etyka chrześcijańska obowiązuje tylko prywatnie, w stosunku człowieka do człowieka, a w relacjach między narodami stosować należy „etykę narodową”, która jest „niezależna od przykazań” i wiąże się nieraz z działaniem „wbrew dekalogowi”. Z czasem antysemityzm stał się dla niego wprost obsesją. Dmowski odcinał się jednak od hitlerowskiego rasizmu antropologicznego, uważając go za zbyt daleko idące uproszczenie. Sam używał wprawdzie terminu „rasa”, ale, choć przyrodnik z wykształcenia, nie rozumiał go biologicznie. Nie wiązał rasy z krwią, pojmował ją raczej kulturowo, mówiąc o „rasie duchowej wytworzonej w czasach historycznych” – jak pisał pod koniec życia, w roku 1938. Prócz programu politycznego narodowej demokracji w polskim społeczeństwie oddziaływały też starej daty uprzedzenia do religii żydowskiej, jak często w ciągu wieków powtarzany zarzut mordu rytualnego, odrzucany zresztą przez papieży.

Przejawy antysemityzmu w przedwojennej Polsce dobrze scharakteryzował abp Henryk Muszyński, gdy przed 9 laty (w roku 1997) mówił do niemieckich słuchaczy na wydziale teologii ewangelickiej uniwersytetu w Tybindze. Odznaczony tam nagrodą im. dra Leopolda Lucasa – rabina wywiezionego przez hitlerowców do obozu koncentracyjnego w czeskim Terezinie – wygłosił wykład na temat stosunków polsko-żydowskich w 30 lat po deklaracji soborowej Nostra aetate, bo za swój wkład w te relacje został wówczas nagrodzony. Sięgając też do wcześniejszej historii, metropolita gnieźnieński powiedział: „Polski antysemityzm miał różne przyczyny religijnej, kulturowej, politycznej, ekonomicznej, a także etnicznej natury; był on jednak wolny od nienawiści rasowej i pogardy, na których opierała się ideologia narodowosocjalistyczna”. Abp Muszyński przypomniał, że przed tym właśnie „rasistowskim, wyrastającym z pogańskich korzeni i importowanym z zewnątrz antysemityzmem” ostrzegał rodaków w roku 1936 kard. August Hlond, jego poprzednik na gnieźnieńskiej stolicy metropolitalnej.

List pasterski ówczesnego prymasa Polski nosi tytuł: „O katolickie zasady życia moralnego”. Piętnując różne przejawy nowoczesnego neopogaństwa, mówi też o udziale Żydów w ich szerzeniu: „Faktem jest, że Żydzi walczą z Kościołem katolickim, tkwią w wolnomyślicielstwie, stanowią awangardę bezbożnictwa, ruchu bolszewickiego i akcji wywrotowej. Faktem jest, że wpływ żydowski na obyczajność jest zgubny, a ich zakłady wydawnicze propagują pornografię. Prawdą jest, że Żydzi dopuszczają się lichwy i prowadzą handel żywym towarem. Prawdą jest, że w szkołach wpływ młodzieży żydowskiej na katolicką jest na ogół pod względem religijnym i etycznym ujemny”.

Po wysunięciu tych zarzutów, stale wówczas powtarzanych przez antysemitów, prymas Hlond przybiera jednak zupełnie inny ton, daleki od antysemityzmu. Pisze: „Ale bądźmy sprawiedliwi. Nie wszyscy Żydzi są tacy. Bardzo wielu Żydów to ludzie wierzący, uczciwi, sprawiedliwi, miłosierni, dobroczynni. W bardzo wielu rodzinach żydowskich zmysł rodzinny jest zdrowy, budujący. Znamy także w świecie żydowskim ludzi także pod względem etycznym wybitnych, szlachetnych, czcigodnych”. Kardynał tak apeluje do polskiego społeczeństwa: „Przestrzegam przed importowaną z zagranicy postawą etyczną, zasadniczo i bezwzględnie antyżydowską. Jest ona niezgodna z etyką katolicką. Wolno swój naród więcej kochać, nie wolno nikogo nienawidzić. Ani Żydów. W stosunkach kupieckich dobrze jest swoich uwzględniać przed innymi, omijać sklepy żydowskie i żydowskie stragany na jarmarku, ale nie wolno pustoszyć sklepu żydowskiego, niszczyć Żydom towarów, wybijać szyb, obrzucać petardami ich domów. Należy zamykać się przed szkodliwymi wpływami moralnymi ze strony żydostwa, oddzielać się od jego antychrześcijańskiej kultury, a zwłaszcza bojkotować żydowską prasę i żydowskie demoralizujące wydawnictwa, ale nie wolno na Żydów napadać, bić ich, kaleczyć, oczerniać. Także w Żydzie należy uszanować i kochać człowieka i bliźniego, choćby się nawet nie umiało uszanować nieopisanego tragizmu narodu, który był stróżem idei mesjanistycznej, a którego dzieckiem  był Zbawiciel. Gdy zaś łaska Boża Żyda oświeci, a on szczerze pójdzie do swojego i naszego Mesjasza, witajmy go radośnie w chrześcijańskich szeregach. Miejcie się na baczności przed tymi, którzy do gwałtów antyżydowskich judzą. Służą oni złej sprawie”.

Musimy przyznać, że kard. Hlond akceptował antyjudaizm socjologiczny, polegający na zwalczaniu moralnymi i legalnymi środkami żydowskich wpływów gospodarczych czy intelektualnych. Zresztą zarzuty, które wysuwa, zasadniczo nie dotyczą Żydów religijnych i przestrzegających Dekalogu, ale związanych z ateistyczną, zwłaszcza komunistyczną ideologią albo zdemoralizowanych. Natomiast z szacunkiem odnosi się do tradycji religijnej „narodu, który – jak pisze – był stróżem idei mesjanistycznej”. Przypomina żydowskość Pana Jezusa, nazywając Go Mesjaszem Żydów i naszym. W jego liście pasterskim z 1936 roku abp Muszyński słusznie dostrzega „zadziwiającą wprost antycypację” postanowień Soboru Watykańskiego II, a zwłaszcza deklaracji „Nostra aetate”. Znamienne są też słowa przedwojennego prymasa, by Żydów proszących o przyjęcie do Kościoła „witać radośnie w chrześcijańskich szeregach”. Jest to odpowiedź na tchnące wyraźnie rasizmem uprzedzenia wobec Żydów ochrzczonych.

Na tle antyżydowskich nastrojów, którym kard. Hlond swoim listem starał się przynajmniej po części przeciwdziałać, odbija postawa przyszłego męczennika obozu koncentracyjnego w Dachau, bł. Emila Szramka. Ten śląski proboszcz, zasłużony dla lokalnej kultury, odbył w roku 1933 starannie przygotowaną pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Wróciwszy do Katowic dzielił się tym, co widział i przeżył, w wykładach nie tylko dla parafian, ale również dla żydowskiej gminy religijnej. Ks. Szramek antycypował w ten sposób na 30 lat przed Soborem dialog chrześcijańsko-żydowski.
 Aleksander Kowalski







All the contents on this site are copyrighted ©.