Jako „raniące” określił kardynał Julio Terrazas słowa prezydenta Boliwii, w których
skrytykował on na forum parlamentu Kościół katolicki w tym kraju. 5 sierpnia Evo Morales,
podsumowując pierwsze miesiące swych rządów, po raz kolejny zaatakował biskupów, stawiając
ich w jednym rzędzie z polityczną opozycją.
Lewicowy prezydent oskarżył hierarchię
katolicką o związki z poprzednimi gabinetami, co jego zdaniem przyczyniło się do „instytucjonalizacji
korupcji” w Boliwii. Ponadto zakwestionował prawne zasady dotyczące działania lokalnych
rozgłośni katolickich, które rzekomo cieszą się nieuzasadnionymi przywilejami. Według
prezydenckiego projektu należy rozwijać stacje radiowe przeznaczone dla mieszkańców
wsi, które stanowiłyby przeciwwagę dla mediów będących w posiadaniu, jak to określił
Morales, „bogaczy i Kościoła”.
Na zarzuty te odpowiedział 6 sierpnia kardynał
Julio Terrazas Sandoval. Arcybiskup Santa Cruz oznajmił podczas niedzielnej homilii,
że niezależnie od raniących słów prezydenta Kościół będzie wspierał rozwój kraju w
duchu wierności Chrystusowi. Potwierdził przy tym, że boliwijski episkopat popiera
działania zainaugurowanej wczoraj konstytuanty mającej opracować ustawę zasadniczą
i dać nowe podwaliny państwa. Tym niemniej ostrzegł, by nie wiązać z tym zgromadzeniem
naiwnych nadziei na natychmiastową poprawę sytuacji w tym jednym z najuboższych krajów
Ameryki Łacińskiej. „Ufamy, że Boliwia podniesie się z obecnego upadku – stwierdził
kard. Terrazas – jednak nie chcielibyśmy, by doznała nowego i to jeszcze gorszego”.