Wbrew opinii Kościoła prezydent Boliwii Evo Morales potwierdził rządowy projekt zniesienia
obowiązkowości lekcji religii w szkołach. Wystąpił on 11 lipca na krajowym kongresie
edukacji w Sucre. W zjeździe obradującym do 14 lipca w konstytucyjnej stolicy kraju
bierze udział ponad 500 delegatów. Reprezentują oni rząd, związki zawodowe nauczycieli,
Kościoły, organizacje tubylcze, a także policję i wojsko. Mają przedyskutować rządowy
projekt nowej ustawy o edukacji, który zostanie następnie skierowany do parlamentu.
Socjalistyczny
rząd Boliwii dąży do wprowadzenia pełnej świeckości państwa, powołując się na istnienie
tradycji tubylczych, którym rzekomo zagraża monopolizacja ze strony religii katolickiej.
Katolikami jest 80 proc. Boliwijczyków. Konstytucja tego kraju stwierdza, że uznaje
on i popiera religię katolicką, gwarantując jednak również publiczne sprawowanie każdego
innego kultu. Za miesiąc rozpoczną się w Sucre obrady zgromadzenia konstytucyjnego.
Ma ono przygotować nową konstytucję.
Przewodniczący boliwijskiego episkopatu
przypomniał w związku z krajowym kongresem edukacji, że Kościół broni powszechnego
prawa do wyznawania religii. Kard. Julio Terrazas podkreślił znaczenie religii dla
trwałości rodziny. Z ramienia episkopatu na kongresie wypowiedział się biskup pomocniczy
Manuel Eguiguren z wikariatu apostolskiego El Beni, zamieszkiwanego w znacznej mierze
przez ludność tubylczą. Wskazał on, że prawo do decydowania o edukacji religijnej
dzieci należy do rodziców. Praktycznie wszyscy Boliwijczycy życzą sobie obecnie nauczania
religii – czy to katolickiej, czy innych Kościołów chrześcijańskich, do których należą.
W czasie kongresu odbywają się w Sucre pokojowe manifestacje w obronie lekcji religii
z udziałem setek demonstrantów.