Chińscy biskupi są zadowoleni z niedawnej wizyty watykańskiej delegacji w Pekinie.
Z jej „nieformalnymi kontaktami” z władzami komunistycznymi wiążą nadzieje na nawiązanie
w przyszłości stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a Chinami. Nie liczą
jednak na szybkie osiągnięcie porozumienia.
W Chińskiej Republice Ludowej
przebywali przez tydzień (25 czerwca – 1 lipca) dwaj wysłannicy z Watykanu. Abp Claudio
Maria Celli, obecnie sekretarz Administracji Dóbr Stolicy Apostolskiej, był w latach
90. podsekretarzem ds. relacji z państwami. W tym charakterze kilkakrotnie odwiedzał
Chiny. Również towarzyszący mu prał. Gianfranco Rota Graziosi z Sekretariatu Stanu
był już w tym kraju poprzednio. Dwa dni po ich przybyciu do Pekinu rzecznik chińskiego
ministerstwa spraw zagranicznych Jiang Yu na cotygodniowej konferencji prasowej oświadczyła
dziennikarzom, że nic nie słyszała o wizycie. W tydzień później jednak mówiła tylko,
że nie zna szczegółów. Na obu konferencjach powtórzyła znane rządowe tezy o gotowości
poprawy stosunków z Watykanem, ale pod dwoma warunkami. Są to: zerwanie stosunków
z Tajwanem i „nie wtrącanie się do wewnętrznych spraw Chin”. Katolicka
agencja UCAN przeprowadziła rozmowy na temat wizyty watykańskiej delegacji z trzema
chińskimi hierarchami, których w ubiegłym roku papież zaprosił na Synod Biskupów.
Nie otrzymali jednak zezwolenia władz. 90-letni bp Aloysius Jin Lukian z Szanghaju
podkreślił, że dobrze zna abpa Cellego i jego troskę o Chiny. Nie spodziewa się rychłego
zawarcia stosunków dyplomatycznych, ale skoro zaczęto rozmowy, jest nadzieja. Również
48-letni bp Joseph Wei Jingyi z „Kościoła katakumbowego” uważa wznowienie rozmów za
dobry znak, choć nie oczekuje szybkich rezultatów. Strategię władz wobec Watykanu
porównał do targowania się. „Kiedy Chińczyk naprawdę chce coś kupić, może udawać,
że mu na tym nie zależy, aż sprzedawca obniży cenę” – powiedział agencji UCAN. Również
84-letni bp Luke Ji Jingfeng cieszy się ze wznowienia rozmów. Jego zdaniem Stolica
Apostolska nie powinna jednak ustępować co do katolickich zasad nominacji biskupich.