Przed niespełna dwoma laty, 18 czerwca 2004 r. Rada Europejska zatwierdziła projekt
„Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy”. 29 października 2004 przedstawiciele
25 krajów Unii Europejskiej przyjęli ten dokument na szczycie w Rzymie, rozpoczynając
tym samym proces jego ratyfikacji. Obecnie 18 państw Unii już przyjęło traktat, Francuzi
i Belgowie odrzucili go w ogólnonarodowych referendach, a pięć kolejnych państw, w
tym Polska, wciąż czeka na jego ratyfikację. Od stycznia przyszłego roku przewodnictwo
w Unii obejmą Niemcy. Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiada intensyfikację działań
na rzecz ratyfikacji traktatu europejskiego oraz dalszych reform instytucji wspólnotowych.
W negocjacjach poprzedzających przystąpienie Polski do Unii często przywoływano
argumenty natury historycznej, kulturowej i religijnej stojącej za lub przeciw przystąpieniu
Polski do Unii. Mijają właśnie dwa lata Polskiej obecności w strukturach unijnych.
Zastanówmy się zatem jakie zasady katolickiej nauki społecznej mogą pomóc nam w określeniu
naszego stanowiska w sprawie wspomnianej konstytucji. Odwołanie się do wspólnych zasad
wydaje się ważne choćby dlatego, że sami katolicy w sprawach społecznych posiadają
często tak poglądy rozbieżne, że później emocje nie pozwalają im już na prowadzenie
rzeczowej debaty dla wspólnego dobra. O deficycie wartości mówi także przebieg samego
procesu ratyfikacji, okazuje się bowiem, że na wynik referendów unijnych spory wpływ
mają bieżące nastroje społeczne, nadzieje lub obawy nie posiadające bezpośredniego
związku z samym przedmiotem głosowania, zaś sam ów przedmiot, czyli wspomniana konstytucja,
wciąż pozostaje dla obywateli wielką nieznajomą.
Ważny punkt odniesienia podczas
lektury tego traktatu może stanowić zasada dobra wspólnego przywoływana we wszystkich
dokumentach społecznych ostatnich papieży. Zasada dobra wspólnego mówi m.in. o tym,
iż dobro określonych grup ludzkich nie jest jedynie sumą jednostkowych dóbr, ale jest
także dobrem samym w sobie, posiadającym odrębny byt, a zatem rodzącym określone prawa
i zobowiązania. Zasada dobra wspólnego mówi także, że dobro społeczne jest tym większe,
im bardziej jest powszechne, im większej liczbie osób gwarantuje swój udział, a zarazem
im lepiej jest przez te osoby strzeżone i rozwijane.
W świetle zasady dobra
wspólnego nie można zatem negować projektu unijnego tylko dlatego, że jest bytem ponadnarodowym
i ponadpaństwowym, a więc, jak twierdzą niektórzy jego przeciwnicy – bytem poniekąd
„nienaturalnym”, a to z tej prostej racji, że wspólnota narodów europejskich jest
faktem, podobnie jak faktem jest rosnąca skala wymiany społecznej, kulturalnej i ekonomicznej
w obrębie Europy. Zasada dobra wspólnego każe widzieć w tych faktach odrębną wartość,
nie będącą wyłącznie sumą dóbr obywatelskich czy narodowych, a tym samym pośrednio
wskazującą na możliwość powoływania do istnienia wspólnych instytucji, które stałyby
na straży tego dobra. Instytucje unijne wymieniane w traktacie nie zasługują także
na miano „super państwa” wyłącznie z racji swojego istnienia lub też z racji swego
umocowania prawnego, które stoi ponad prawem narodowym, gdyż w świetle przywołanej
zasady dobra wspólnego rozwijanego w środowisku katolickim już w dobie średniowiecza
właśnie takie umocowanie ma w tym przypadku swój sens.
O naruszeniu suwerenności
państwowej można by mówić jedynie wtedy, gdyby instytucje unijne rościły sobie prawo
do decydowania lub choćby tylko wpływania na dziedziny życia społecznego, których
kraje członkowskie Unii nie uczyniły przedmiotem wspólnej polityki. Wydaje się jednak,
że dotychczasowa polityka Unii nie daje podstaw do takich obaw. Proponowany traktat
porządkuje prawo unijne, czyni je bardziej precyzyjnym, także w zakresie definiowania
wspólnych i wyłącznych polityk unii i państw członkowskich. Szczegółowa ocena tych
regulacji jest zadaniem ekspertów.
Zasada dobra wspólnego każe zapytać także
o to, czy dobro wspólne jest w instytucjach unijnych skutecznie zabezpieczone lub
przynajmniej zabezpieczone w stopniu nie gorszym niż w krajach członkowskich. Proponowane
reformy aparatu decyzyjnego Unii, a więc zwiększenie roli Parlamentu Europejskiego
i Komisji Europejskiej z jej przewodniczącym, a także nowe zdefiniowanie zadań stojących
przed Radą Europejską na pewno zmierzają do zwiększenia skuteczności tych instytucji,
zawłaszcza w wymiarze politycznym. Dotychczasowa praktyka świadczy również o tym,
że podatność instytucji unijnych na korupcję jest mniejsza niż podobnych instytucji
w wielu krajach członkowskich, a wymagające procedury unijne wymuszają na tych krajach
poprawę standardów publicznych, zwłaszcza w dziedzinie administracji, finansów publicznych
i szeroko pojętej obsługi prawnej obywateli.
Konstytucja i związane z nią
referendum może wpłynąć pozytywnie na kolejny ważny czynnik postulowany przez zasadę
dobra wspólnego, jakim jest identyfikacja obywateli z określonym dobrem wspólnym i
strzegącymi go instytucjami. Trzeba jednak przyznać, że w tym zakresie więcej zależy
od działań wykraczających daleko poza ramy konstytucyjne, a związanych ze stanem kultury
politycznej danego kraju.
Wysoką rangę w katolickiej myśli społecznej posiadają
zasady pomocniczości, solidarności, sprawiedliwości, praw człowieka, rodziny i narodu.
Niektóre z tych zasad przywołuje tekst wspomnianego traktatu, dlatego omówimy je w
czasie kolejnego spotkania.