Narasta napięcie w Sri Lance związane ze wznowieniem przez separatystów z ugrupowania
Tamilskich Tygrysów akcji zbrojnych. Tylko w miniony weekend zginęło tam co najmniej
19 osób. Eskalacja przemocy spowodowała decyzję o wycofaniu z wyspy wielu zagranicznych
organizacji humanitarnych działających po tragedii trzęsienia ziemi sprzed półtora
roku. Rozpętanie na nowo cejlońskiej wojny domowej Caritas Internationalis nazwała
„drugim tsunami”. W wielu miejscach na północnym wschodzie kraju, gdzie napięcie jest
największe, ludność opuszcza niedawno odbudowane domostwa i wybiera los uchodźców.
Co
gorsza, na konflikt między Tamilami a Syngalezami w Sri Lance nakłada się buddyjski
ekstremizm. W ciągu niecałego miesiąca trzykrotnie atakowane tam były miejsca chrześcijańskiego
kultu. Istnieją dowody, że za incydentami stoją buddyjscy mnisi. Na ogół scenariusz
wydarzeń jest podobny: podburzony przez mnicha tłum napada na chrześcijański ośrodek,
próbując go podpalić, albo przynajmniej zastraszyć miejscową wspólnotę. Trzy udokumentowane
przypadki takich ataków dotyczyły kościołów protestanckich.