„Śmierć Jana Pawła II stała się początkiem nowego oddziaływania” – uważa kardynał
Stanisław Dziwisz. W wywiadzie dla Radia Watykańskiego wyraził przekonanie, że zbliżyła
ona i wciąż zbliża ludzi do Boga. Oto pełny zapis rozmowy:
RV: Eminencjo,
rok temu umierał Ojciec Święty Jan Paweł II. Ksiądz Kardynał był najbliższym, bezpośrednim
świadkiem jego posługi pasterskiej w Krakowie, a następnie na Stolicy Piotrowej w
Rzymie. Jak Ksiądz Kardynał przeżywa pierwszą rocznicę śmierci Sługi Bożego?
Kard.
Dziwisz: Ostatni okres życia Jana Pawła II, naznaczony wielkim cierpieniem, i
jego błogosławiona śmierć była i nadal jest dla mnie głębokim doświadczeniem, ludzkim
i duchowym. Byłem u boku kard. Karola Wojtyły, a następnie Papieża Jana Pawła II przez
niemal czterdzieści lat. Poczytuję to sobie, poza łaską wiary, za największą łaskę
i przywilej, jaki mnie mógł spotkać w życiu. Całe to doświadczenie noszę w sobie.
Ono mnie wciąż kształtuje.
Odejście Jana Pawła II do domu Ojca, przeżywałem
w duchu wiary, bo również on tak swoje odejście przeżywał - jako przejście z życia
do życia. Zresztą, przecież tylko w świetle wiary nasze życie i nasze umieranie ma
sens - bo zmierza nie ku unicestwieniu, lecz ku swojemu spełnieniu w Bogu, który jest
Miłością.
Teraz, po roku, zdaję sobie coraz wyraźniej sprawę, że śmierć Jana
Pawła II była nie tyle końcem, co zwieńczeniem jego długiej i ufnej służby Kościołowi.
Poniekąd nawet początkiem nowego oddziaływania, nowego owocowania. Przecież ta śmierć
wyzwoliła u ludzi tyle dobra, tyle współczucia, tyle poczucia przynależności do wielkiej
wspólnoty Ludu Bożego! Wreszcie, ta śmierć zbliżyła i wciąż zbliża tylu ludzi do Boga,
do Chrystusa. Jan Paweł II jest jak to ziarno, które obumarło, by dać życie, nowe
życie.
Dlatego mogę spokojnie, choć z głębokim wzruszeniem powiedzieć, że cierpienie,
że śmierć Sługi Bożego okazała się wielkim darem dla Kościoła. Bóg go zabrał spośród
nas, a równocześnie nam go na nowy sposób podarował. Widać to po owocach wiary, nadziei
i miłości.
RV: Od sierpnia ubiegłego roku jest Ksiądz Kardynał
pasterzem Kościoła Krakowskiego, a od ubiegłego tygodnia członkiem Kolegium Kardynalskiego.
Jak Ksiądz Kardynał widzi tę swoją nową posługę w Kościele?
Kard. Dziwisz: Zdaję
sobie sprawę, że moja nominacja na arcybiskupa krakowskiego jest w jakiś sposób przedłużeniem
mojej służby u boku Jana Pawła II. Od niego uczyłem się człowieka i Kościoła. Uczyłem
się, jak służyć człowiekowi, jak podejmować odpowiedzialność za współczesny Kościół,
jak głosić Chrystusową Ewangelię w dzisiejszym świecie.
Oczywiście, zdaję sobie
sprawę z moich ograniczeń wobec ogromu wyzwań, przed jakimi stanąłem. Któż by nie
zadrżał w takiej sytuacji! Pokój ducha odnajduję w świadomości, że mam spełnić wolę
Bożą, więc też jestem ufny, że Pan Bóg będzie mnie umacniał. Ponadto jestem głęboko
przekonany, że towarzyszy mi szczególne orędownictwo w niebie Sługi Bożego Jana Pawła
II. Przecież w jakiś sposób on jest „odpowiedzialny” za moją nową misję, jaką przychodzi
mi pełnić w Kościele. 24 marca, po zakończeniu konsystorza, poszedłem do podziemi
Bazyliki Św. Piotra, aby przy grobie Jana Pawła II - prosząc o jego wstawiennictwo
- zawierzyć Bogu i Matce Bożej moją drogę w Kościele i dla Kościoła. Mam żywą świadomość,
że nie jestem sam. Ponadto spotykam tylu ludzi, którzy - nie mam co do tego wątpliwości
- przez wzgląd na pamięć Jana Pawła II okazują mi dużo życzliwości, wspierają mnie
modlitwą, pomagają.
Teraz przygotowujemy się w Polsce i w archidiecezji krakowskiej
na przyjęcie Ojca Świętego Benedykta XVI. Przyjęliśmy go w dniu wyboru i przyjmiemy
go w Polsce jako naszego Papieża, który na tym etapie historii przewodzi całemu Ludowi
Bożemu we wspólnym pielgrzymowaniu do domu Ojca. Ta wizyta - jestem o tym głęboko
przekonany - jeszcze bardziej umocni więzi polskich katolików z Kościołem na całej
ziemi, z Kościołem powszechnym; pogłębi i umocni to, na czym tak bardzo zależało Ojcu
Świętemu Janowi Pawłowi II.