Nie milkną międzynarodowe echa związane z kardynalską nominacją chińskiego biskupa
Josepha Zen Ze-kiuna. Szczególnie dobitnie zabrzmiały jego słowa homilii wygłoszonej
podczas Mszy św. w języku chińskim transmitowanej przez naszą rozgłośnię. Ordynariusz
Hongkongu mówił, że purpurowy kolor otrzymanego przezeń biretu jest symbolem łez i
krwi licznych bezimiennych męczenników Kościoła w Chinach. Kardynała Zena zapytaliśmy,
z jakich względów Benedykt XVI zaliczył go do kolegium kardynalskiego.
Kard.
Zen: „Z pewnością nie z powodu żadnej mojej specjalnej zalety, ale dlatego, że
ojciec święty kocha chińskich katolików i cały naród chiński”.
RV: Jak
nowy kardynał będzie mógł się przyczynić do polepszenia chińsko-watykańskich stosunków
dyplomatycznych?
Kard. Zen: „Wszyscy tego pragną, ale każdy będzie mógł
się do tego przyczynić w niewielkiej części. Myślę, że ojciec święty zechce skorzystać
z moich doświadczeń w Chinach i otrzymać od nas pewne informacje, może też jakieś
sugestie. Na razie nie wiem, czy będę mógł coś zrobić również w bezpośrednich rozmowach
z władzami w Pekinie. Bardzo bym tego pragnął, bo myślę, że znając dobrze Kościół
od wewnątrz, będę mógł wyjaśnić naszym przywódcom, jaki on jest. Obawiam się, że wiele
ich pojęć jest błędnych albo nieaktualnych. Cieszyć się będę mogąc im to wyjaśnić”.
RV:
Obserwatorzy międzynarodowi zgodnie uważają Chiny za nowe mocarstwo XXI wieku, zwłaszcza
pod względem gospodarczym. Co Chrystus ma do powiedzenia dzisiejszym Chinom?
Kard.
Zen: „Mocarstwem Chiny jeszcze nie są. Choć gospodarka robi duże postępy, w porównaniu
z innymi krajami są jeszcze dość do tyłu. Niewątpliwie mają duże możliwości. Kierunek,
jaki przyjmie ten rozwój, będzie miał wpływ nie tylko na Chiny, ale na całą Azję i
na cały świat. Naprawdę trzeba mieć nadzieję, że będzie to dobry kierunek. A dobry
kierunek pochodzi tylko od Jezusa Chrystusa, który jest światłem świata. Chociaż nie
oczekujemy, że władze będą rządzić zgodnie z Ewangelią, miejmy przynajmniej nadzieję,
że nadadzą temu rozwojowi właściwy kierunek”.
RV: Kardynalska purpura
ma zawsze wyrażać miłość Chrystusa – powiedział Benedykt XVI w czasie konsystorza.
Jak ksiądz kardynał będzie wprowadzał w życie te słowa papieża?
Kard. Zen:
„Tak, ojciec święty mówi, że mamy postępować jak Maryja. Po zwiastowaniu od razu zabrała
się Ona do pracy, do czynienia dobra. Poszła służyć swej krewnej Elżbiecie. Encyklika
«Deus caritas est» ma dwie części. Pierwsza mówi o Bogu, który jest miłością, druga
wskazuje, jak my mamy być miłością. W Chinach jest ogromne pole dla pracy charytatywnej,
bo jak mówiłem Chiny są jeszcze dość ubogie. A Kościół zawsze wyróżniał się pełnieniem
dzieł miłosierdzia dla dobra najsłabszych”.
RV: Jan Paweł II określił
Azję jako „nasze wspólne zadanie na trzecie tysiąclecie”. Benedykt XVI idzie śladem
swego poprzednika. Świadczy o tym także mianowanie trzech azjatyckich purpuratów.
Co ksiądz kardynał sądzi na ten temat?
Kard. Zen: „Azja jest rzeczywistością
bardzo złożoną. Oczywiście jednak z tak liczną ludnością kontynent ten w nowym stuleciu
będzie miał coraz większe znaczenie. Mam więc nadzieję, że wszyscy pójdą za zachętą
ojca świętego. Ufam, że będą się starali poznać Azję z tak różnorodnymi kulturami
i sytuacjami społecznymi. Potem z ewangeliczną wielkodusznością będą coraz bardziej
wchodzili z nią w kontakt celem wzajemnej pomocy, aby świat wzrastał – jednak zawsze
w kierunku pokoju i zgody”.