Dwaj księża z zaatakowanego przez fundamentalistów islamskich klasztoru w Bengazi
mają się dobrze i przebywają obecnie w stolicy Libii. Wśród nich jest polski franciszkanin
o. Antoni Maciejowski OFM. Do zamieszek doszło najprawdopodobniej na skutek protestów
przeciwko publikacji karykatur Mahometa. Muzułmanie podpalili kościół Matki Bożej
Niepokalanie Poczętej w Bengazi i leżący nieopodal klasztor franciszkanów. Napięta
sytuacja panowała tam od tygodnia. Policja milcząco przyzwoliła na atak przeciwko
chrześcijańskim miejscom kultu. Mówi o. Czesław Gniecki, przełożony franciszkańskiej
prowincji Niepokalanego Poczęcia w Krakowie, do której należy pracujący w Libii o.
Antoni Maciejewski:
„W piątek wieczorem, 17 lutego już były pierwsze demonstracje.
Oni byli zagrożeni przez demonstrantów. Były też próby wcześniejszego podpalenia klasztoru,
podpalenia drzwi wejściowych. Początkowo klasztor ochraniała policja. Kiedy jednak
nastąpił główny atak i kamienie poleciały w stronę okien, wtedy policja się wycofała
i księża zostali sami. W środku był ojciec Antoni Maciejowski i jeden ksiądz diecezjalny,
Filipińczyk. Byli tak osaczeni, że nie mieli praktycznie drogi wyjścia. Z tego co
mówił ojciec Antoni myśleli, że czeka ich śmierć, że się nie wydostaną. Udało im się
jednak jakimś cudem przedostać, jak sądzę, do piwnicy. Mówię „jak sądzę”, ponieważ
przez telefon nie powiedział mi gdzie się ukryli. O. Antoni zdążył zabrać ze sobą
paszport, drugi z księży wziął telefon komórkowy. Wtedy już wszystko się paliło, było
burzone i demolowane. Tak klasztor, jak i kościół. Po jakimś czasie, który trudno
mi dokładnie określić, kiedy zorientowali się, że na miejsce przybyła straż pożarna
i policja, i że ten ferwor trochę opadł, przez komórkę skontaktowali się z policją.
Pod ochroną policji wydostali się. Dzięki temu zostali uratowani i później przewiezieni
do Trypolisu. Ojciec Antoni dość mocno przeżył to wydarzenie. Mówi, że w Trypolisie
panuje teraz względny spokój. Trudno mi w tej chwili powiedzieć, jaki będzie jego
dalszy los, czy pozostanie w Libii, czy wróci do Bengazi. Jeżeli tak, to nieszybko”.
Przełożony generalny Zakonu Braci Mniejszych stwierdził, że mimo napiętej
sytuacji w Libii, franciszkanie dalej będą kontynuować pracę w tym kraju. O. José
Rodriguez Carballo przypomniał o potrzebie prowadzenia dialogu. Jego zdaniem tylko
wspólne poszukiwanie wartości obecnych w różnych kulturach i religiach może doprowadzić
do pokonania istniejących barier ideologicznych i ekonomicznych oraz dopomóc w uznaniu
godności każdego człowieka. Przełożony generalny Zakonu Braci Mniejszych wyraził jednocześnie
nadzieję, że sprawiedliwość i pokój będą w stanie szybko powrócić do nękanej konfliktami
Libii.