Co najmniej 75 tysięcy podpisów przeciwko pigułce „dzień po” zebrano w niedzielę 29
stycznia w australijskich kościołach. Można tam było podpisywać petycje do senatorów
mających obradować w tym tygodniu nad możliwością szerszego udostępnienia tego środka
wczesnoporonnego. W samej tylko katolickiej katedrze w Sydney złożono tysiąc podpisów.
Senat
Australii przed 10 laty zabronił rozpowszechniania pigułki „dzień po”. Stosować ją
można tylko za specjalnym zezwoleniem ministerstwa zdrowia. Wiadomo zaś, że minister
Tony Abbott, który jest katolikiem, to zdecydowany przeciwnik aborcji. Niektórzy australijscy
lekarze zaczęli się domagać liberalizacji dostępu do tego środka, uważając, że jest
on mniej szkodliwy dla zdrowia kobiet, niż zabieg przerwania ciąży. Niemniej jednak
aborcja, czy to chirurgiczna, czy farmakologiczna, zawsze pozostaje zabójstwem poczętego
dziecka. Arcybiskup Melbourne Denis Hart przypomniał w zeszłym tygodniu, że w Australii
co czwarta ciąża kończy się aborcją. Szersze udostępnienie pigułki „dzień po” znacznie
zwiększyłoby tę liczbę. Zbieraniu podpisów pod petycjami towarzyszyło uświadamianie
wiernym, czym jest ona w rzeczywistości.