„Przejmując władzę nowy prezydent powinien zdać sobie sprawę ze spoczywającej na nim
odpowiedzialności, bowiem nie jest już kandydatem, ale głową państwa”. W ten sposób
Kościół w Hondurasie skomentował wyborcze zwycięstwo José Manuela Zelayi, który pod
koniec miesiąca zostanie zaprzysiężony na prezydenta. Uczyniono to w tygodniku „Fides”
– oficjalnym organie episkopatu. Zwrócono przy tym uwagę, że opozycyjny do niedawna
polityk Partii Liberalnej nie może dłużej obiecywać tego, czego nie jest w stanie
spełnić, bo skończył się dla niego czas taniej demagogii i populizmu. „Nowy prezydent
osiągnie pokój społeczny jedynie poprzez prawdę i sprawiedliwość – czytamy w artykule.
W przeciwnym razie nadal będzie dominował w kraju klimat przemocy i niepewności”.
Manuel Zelaya wygrał 27 listopada wybory prezydenckie w Hondurasie. Ich wyniki
zakwestionował jego konkurent z rządzącej Partii Narodowej, Porfirio Lobo, jednak
Najwyższa Komisja Wyborcza odrzuciła reklamację. Partie: liberalna i narodowa, obie
noszące charakter konserwatywny, od 20 lat wymieniają się naprzemian władzą w tym
środkowoamerykańskim kraju. Niezależnie od dystansu Kościoła wobec nich, biskupi modlili
się w intencji nowego prezydenta, by działał na rzecz dobra ojczyzny.
Honduras
to jeden z najsłabiej rozwiniętych gospodarczo krajów regionu. Ponad 70 procent jego
mieszkańców żyje w nędzy. Jednym z głównych problemów jest tam przemoc szerzona przez
młodzieżowe gangi związane z handlem narkotykami.