Stosunki państwo-Kościół w Argentynie uległy dalszemu zaostrzeniu. Tym razem do dyskusji
włączył się sam prezydent Nestor Kirchner. Stwierdził on, że episkopat zasadniczo
myli się w ocenie obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej kraju oraz wydarzeń sprzed
30 lat, związanych z działalnością junty wojskowej.
Spięcie wywołał list argentyńskich
biskupów, w którym nawiązując do szerzącego się ubóstwa i dysproporcji gospodarczych
wskazali, że taka sytuacja może doprowadzić do podobnych napięć, jakie miały miejsce
30 lat temu. Niesprawiedliwy podział dóbr może stać się przyczyną wystąpień ludzi
pozbawionych pracy – napisali biskupi. Wskazali jednocześnie na stronniczość oficjalnej
interpretacji historii, według której główną winę za wydarzenia lat 70. ponosi junta
wojskowa. Biskupi wskazali, że zapominanie o zbrodniach popełnianych przez partyzantów
może doprowadzić do kolejnych podziałów i siania na nowo nienawiści wśród Argentyńczyków.
Prezydent Kirchner stwierdził, że ocena biskupów jest błędna, a ich działania
porównał do aktywności partii politycznej. List hierarchów zinterpretował jako próbę
wybielania Kościoła za jego milczenie wobec zajść, do jakich dochodziło w latach 70.
Napięta sytuacja w relacjach państwo-Kościół w Argentynie utrzymuje się od ponad roku,
kiedy to Kościół zdecydowanie skrytykował próby liberalizacji aborcji czy też ostatnio
rozprowadzania prezerwatyw wśród dzieci poniżej 13 roku życia.