W rozważaniu przed modlitwą “Anioł Pański” 6 listopada Benedykt XVI zachęcił wiernych
do odkrycia praktyki duchowego odczytywania Pisma świętego, tak zwanej „lectio
divina”. Papież przypomniał, że polega ona na dłuższym pochyleniu się nad tekstem
biblijnym, kilkakrotnym czytaniu go, niemal na „przeżuwaniu go, na wyciśnięciu z niego,
całego „soku”, by ożywiał kontemplację i niczym życiodajna limfa dostarczał pokarmu
w konkretnym życiu. O "lectio divina" rozmawiamy z przeorem monastycznej wspólnoty
w Bose, ojcem Enzo Bianchim.
O. Bianchi: „Lectio divina” to
najstarszy i najbardziej klasyczny sposób spotkania Boga obecnego w swoim Słowie i
umocnienia z Nim przymierza. Praktyką tę znali już rabini, ale rozwinęła się szczególnie
w chrześcijaństwie począwszy od Ojców Kościoła, od Orygenesa i na przestrzeni całego
średniowiecza, docierając do czasów współczesnych. Musimy pamiętać, że w latach dziewięćdziesiątych
to właśnie ówczesny kardynał Ratzinger, zwracając się do biskupów Europy zauważył,
że podstawowym zadaniem biskupa i kapłana jest właśnie codzienna praktyka „Lectio
divina”, aby zdobyć „sensus fidei”. Owa konferencja kardynała Ratzingera wygłoszona
do Rady Konferencji Biskupów Europy należy do najpiękniejszych tekstów poświęconych
„Lectio divina”.
RV: Jak pogodzić to zaproszenie do medytacji
z pośpiechem dnia powszedniego a zwłaszcza niezdolnością wielu osób świeckich do rozważania
rzeczywistości duchowej?
O. Bianchi: Słowo Boże jest naszym codziennym
pokarmem, ofiarowanym nam przez Boga, abyśmy mogli żyć z Nim w komunii. Nie posiadamy
innych środków. Dlatego musimy znaleźć czas pośród tempa, z jakim następują jedno
po drugim obowiązki dnia. Jestem przekonany, że jeśli zechcemy, to dzięki odrobinie
dobrej woli i dyscypliny będzie można każdego dnia, zwłaszcza rano, zanim rozpoczniemy
normalne obowiązki, poświęcić kwadrans na przeczytanie fragmentu Pisma świętego, poczynając
od Ewangelii. Trzeba go kilkakrotnie przeczytać, strać się przemyśleć, zapytać, co
owe słowa oznaczają dla mnie dzisiaj? Dojdziemy do tego, że będziemy umieli z prostotą
modlić się tym tekstem przed Bogiem. Myślę, że wystarczy to w zupełności, aby w życie
chrześcijanina wszczepić siłę, dynamizm, który go całkowicie przemieni.
RV:
Czy dostrzegł ojciec jako przeor wspólnoty w Bose konsekwencje życia przemienionego
przez studium i zażyłość z Pismem świętym?
O. Bianchi: Mogę zaświadczyć,
że dokonuje się przemiana wiary oraz zachowania. Dzieje się tak, gdyż poprzez „Lectio
divina” zdobywa się te same uczucia, które były w Jezusie Chrystusie. Człowiek
uczy wsłuchiwania się w Jego głos, rozpoznaje Jego wolę i niemal naturalnie próbuje
się, na ile to możliwe, wprowadzić je w swe życie. Rzeczywiście u początków chrześcijańskiej
przemiany znajduje się praktyka nieustannego kontaktu ze Słowem Bożym.