Ubolewanie z powodu braku wolności religijnej w Turcji wyraził 20 października w Stambule
patriarcha Bartłomiej I. Przytoczył takie fakty, jak zamknięcie w roku 1971 seminarium
na wyspie Chalki. Zwrócił też uwagę, że władze tureckie nie uznają jego tytułu „Patriarcha
Ekumeniczny”, który nosi jako honorowy zwierzchnik całego prawosławia. Uważają go
one jedynie za zwierzchnika prawosławnych na terytorium Turcji. „Wierni Kościoła prawosławnego
– powiedział Bartłomiej – traktowani są jako obywatele drugiej kategorii”. Nadzieje
na poprawę sytuacji patriarcha wiąże z rozpoczęciem rokowań w sprawie przyjęcia Turcji
do Unii Europejskiej. Jego zdaniem jej przystąpienie do zjednoczonej Europy jest możliwe
i należałoby go sobie życzyć. Mogłoby to doprowadzić do polepszenia nie tylko materialnych
warunków życia mieszkańców tego kraju, ale również ich sytuacji administracyjno-prawnej.
Na
brak wolności religijnej w Turcji zwrócił też uwagę przewodniczący frakcji chrześcijańsko-demokratycznej
– największego klubu poselskiego w parlamencie europejskim. Hans-Gert Pöttering przypomniał
między innymi, że prawosławne seminarium w Chalki pozostaje od 34 lat zamknięte. Do
zarzutów patriarchy i parlamentarzysty ustosunkował się rzecznik tureckiej partii
rządzącej. Saban Disli uważa, że zamknięcia tej uczelni nie można zaliczać do prześladowań
religijnych, gdyż wprowadzono wówczas w Turcji zakaz działania wszelkich prywatnych
szkół wyższych. Ponadto zapewnił, że władze tureckie podjęły prace nad dostosowaniem
ustawodawstwa dotyczącego organizacji religijnych do wymogów Unii Europejskiej. Wymagają
one jednak dłuższego czasu.