Benedykt XVI na koncercie muzyki poważnej dedykowanym mu przez chór katedralny z Ratyzbony
i filcharmonię monachijską Sylwetka jednego z nowych świętych, których papież kanonizuje
23 października - chilijskiego jezuity, ojca Alberto Hurtado Piotr Samerek o wydarzeniach
pierwszego miesiąca II Wojny Światowej z perspektywy Ambasady Polskiej przy Watykanie
Posłuchaj:
Sylwetka
ojca Alberto Hurtado sj - rozmowa z o. Paolo Molinarim
W najbliższą
niedzielę Benedykt XVI ogłosi 5 nowych świętych. W ich gronie jest Alberto Hurtado
Cruchaga, kapłan Towarzystwa Jezusowego, zmarły w Chile w 1952 roku. Jego postać przybliża
postulator procesu kanonizacyjnego, ojciec Paolo Molinari:
O. Molinari: Cieszę
się, że choć w kilku słowach mogę powiedzieć o tej niezwykłej postaci kapłana i jezuity.
Ojciec Hurtado urodził się 22 stycznia 1901 roku w Viña del Mar w Chile. Po szkole
średniej ukończył wydział prawa, zostając adwokatem w 1923 roku. W tym samym roku
wstąpił do Towarzystwa Jezusowego i na kapłana został wyświęcony w roku 1933, jednak
nie w swej ojczyźnie, ale w Lowanium, gdzie studiował teologię. Tam też uzyskał doktorat
z pedagogiki i psychologii. Po powrocie do Chile w 1936 roku uczył religii w Kolegium
świętego Ignacego, a na Uniwersytecie Katolickim wykładał pedagogikę. W tym samym
czasie stał się kierownikiem duchowym wielu młodych, którzy później z zaangażowaniem
pracowali jako specjaliści różnych dziedzin. W Archidiecezji Santiago odpowiadał za
Akcję Katolicką, a później, już na szczeblu krajowym, prowadził liczne kursy ćwiczeń
duchownych. Hurtado był bardzo podziwianym i cenionym profesorem, jednak równocześnie
poświęcał czas służbie ubogim i dzieciom. W 1944 roku, z pomocą świeckich współpracowników
założył „Hogar de Cristo” – ognisko Chrystusa, to znaczy rodzaj pomocy charytatywnej
dzieciom oraz ludziom w podeszłym wieku bez dachu nad głową. Ofiarował im nie tylko
miejsce do spania, ale tworzył autentyczne ognisko domowe. Wybudował też dom rekolekcyjny.
W 1947 roku założył chilijskie stowarzyszenie związków zawodowych, a w 1951 roku dał
początek pismu „Mensaje”, którego celem było kulturalne dźwignięcie tamtejszych katolików.
Cała ta zdolność kochania płynęła z jego wielkiej miłości do Chrystusa i ubogich,
czyli przede wszystkim z jego życia Eucharystią. Ojciec Hurtado zmarł 18 sierpnia
1952 roku. Jan Paweł II beatyfikował go 16 października w roku 1994.
RV: Czy
zechciałby ojciec opisać środowisko, w którym ojciec Hurtado żył i pracował?
O.
Molinari: To właśnie w świetle tego środowiska lepiej można zrozumieć zarówno życie,
działalność, jak i ducha, który ożywiał tego świętego zakonnika. Myślę o roku 1936,
gdy wrócił on do Chile. Ojciec Hurtado z wielkim realizmem zdał sobie wówczas sprawę
z sytuacji panującej w jego ojczyźnie, gdzie nie było go prawie 10 lat, jak i w wielu
innych krajach Ameryki Łacińskiej. Istniała tam wówczas znaczna dysproporcja w dystrybucji
bogactw wśród różnych klas społecznych. Tym, co od początku raniło jego kapłańskie
serce, był widok znacznej liczby dzieci i młodzieży, które żyły na ulicach, spały
pod mostami. Dzieci bezdomnych, biednych i przez to narażonych na wszelkie formy wykorzystywania.
Z czasem zdał sobie sprawę z problemu pracy młodocianych, szeroko rozpowszechnionej,
a to równało się nadużyciom wobec młodych, nie wiedzących jak się bronić. Dołączała
do tego tragedia służących, sposobu ich traktowania i zatrudniania. On sam napisał
swój doktorat właśnie na ten temat. W szerszej perspektywie nakładała się na to sytuacja
robotników zatrudnionych we wszystkich sektorach produkcji. Ci ostatni również nie
otrzymywali sprawiedliwego wynagrodzenia, które pozwoliłoby im na utrzymanie rodziny
i godne życie. Nie gwarantowano im żadnych zabezpieczeń na przyszłość, gdyż na szczeblu
rządowym nie gwarantowano żadnych praw społecznych. Ogólnie w polityce przeważała
tendencja, aby nic w tym względzie nie zmieniać. Natomiast co do życia chrześcijańskiego,
to dominowały tam wówczas formalne i tradycyjne wyrazy katolicyzmu, w których liczyło
się przestrzeganie zwyczajów i przykazań, ale niewiele znaczył osobisty kontakt z
Chrystusem. Dzieci uczono wkuwać katechizm na pamięć. Praktyki religijne alarmująco
się zmniejszyły. Proszę sobie wyobrazić, że niedzielne uczestnictwo w Mszy świętej
zmniejszyło się do 18 procent. Księży było bardzo mało, liczba wręcz nikła w porównaniu
z krajami europejskimi, gdzie wiernych było jednak znacznie mniej. Słowem była to
sytuacja, która rodziła poważne zaniepokojenie w sercu ojca Hurtado.
RV: Czy
może ojciec scharakteryzować świętość błogosławionego kapłana, który obecnie będzie
kanonizowany?
O. Molinari: Spróbuję to zrobić, nawet jeśli na prawdziwe ukazanie
bogactwa jego ducha minuta nie wystarczy. Odniosę się tu do podstawowego doświadczenia
tych, którzy go znali. Mogę powiedzieć, że spotykający się z nim ludzie nie wahali
się mówić, że on był naprawdę w Chrystusie zakochany, wpatrywał się w Chrystusa Pana,
zwłaszcza w Jego życie, tu na ziemi. Hurtado spędzał długie godziny na kontemplacji
sposobu postępowania Jezusa w różnych sytuacjach, w których się znajdował. Pozwolił,
by Jezus nim zawładnął, by go zafascynował. Upodobnił się do Chrystusa, czyli naprawdę
stał się Jego uczniem. Mówię o tym jako o podstawowym założeniu. W świetle tego, co
powiedziane zostało o środowisku, w którym działał widać, że to właśnie zażyłość z
Chrystusem stanowiła absolutny priorytet. On chciał szerzyć wśród otaczających go
ludzi prawdziwe wartości i dobra, według Bożych kryteriów. To z tego kontaktu z Panem
płynęła jego szczególna zdolność uświadamiania sobie prawdziwych potrzeb ludzi, znajdowania
metod ich zaspokajania z delikatnością i troską odzwierciedlającą sposób, w który
sam Jezus zajmował się tymi, którzy potrzebowali pomocy i pocieszenia. To stanowi
sedno jego duchowości, budowanej właśnie na zażyłości z naszym Panem.
RV:
Jego kanonizacja przypada na zakończenie Synodu poświęconego Eucharystii i Roku Eucharystii.
Czy ma to jakieś znaczenie, czy też jest to czysty zbieg okoliczności?
O. Molinari:
To oczywiście nie przypadek. Zarówno Jan Paweł II, który zadecydował o postępowaniu
kanonizacyjnym, jak i Benedykt XVI byli na bieżąco z tym, co dotyczyło charakteru
tego kapłana według serca Bożego. A zatem Rok Eucharystii kończy się ukazaniem całemu
światu postaci kapłana jezuity, dla którego Eucharystia, jako to już powiedziałem,
była najwyższym wyrazem zjednoczenia z osobą naszego Pana. Mogę zatem powiedzieć,
że ojciec Hurtado był kapłanem, który wierzył i żył według tego, co Synod uwypuklił
w odniesieniu do Eucharystii i jej znaczenia dla życia Kościoła. A zatem jego kanonizacja
stanowi potwierdzenie tego, na co wskazał Synod. Dla ojca Hurtado Eucharystia stanowiła
centrum życia i apostolatu. Umiał w niej właśnie spotykać osobę naszego Pana Jezusa
Chrystusa, w którym był prawdziwie zakochany. Przy sprawowaniu Eucharystii jednoczył
się z ofiarą Odkupiciela, a karmiąc się Jego Ciałem i Krwią czerpał od Niego moc dawania
siebie ludziom i wypełniania polecenia Pana: „To czyńcie na Moją pamiątkę”. I to właśnie
dlatego ojciec Hurtado miał zdolność i siłę, by całego siebie wydać, bez zostawiania
dla siebie czegokolwiek, by spalić się w służbie bliźnim. Pozwolę sobie zakończyć
odpowiedź na to pytanie przytaczając maksymę, typową dla ojca Hurtado: „Msza jest
moim życiem, a moje życie to przedłużenie Mszy”.
RV: Jakie przesłanie niesie
współczesnemu człowiekowi ojciec Hurtado?
O. Molinari: Myślę, że przesłanie
ojca Hurtado jest bardzo proste i jasne, a zarazem mocne. Kanonizacja tego człowieka,
którego sylwetkę tu zarysowałem powinna pobudzić do naśladowania go w takim duchu,
w jakim on sam rozumiał Ewangelię. To oznacza bycie ożywianym przez prawdziwą miłość,
która daje Bogu to, co się Mu należy, a więc, że Bóg ma absolutne pierwszeństwo przed
wszystkim, a skłania On człowieka ku bliźnim, zwłaszcza ku opuszczonym i biednym,
albowiem jak powiadał ojciec Hurtado: „ubogi to Chrystus”.