Jeden z najbardziej znanych przedstawicieli kościelnej opozycji wobec nazistowskiego
reżimu w Niemczech został wyniesiony do chwały ołtarzy. W Watykanie 9 października
odbyła się beatyfikacja kard. Klemensa Augusta von Galena. Liturgii przewodniczył
prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kardynał José Saraiva Martins.
Klemens
August von Galen urodził się w 1878 roku na zamku Dinklage, jako 11. z 13. dzieci
posła do Reichstagu, hrabiego Ferdynanda. W 1904 roku przyjął święcenia kapłańskie.
Początkowo pracował jako kapelan katedry w Münster, następnie w duszpasterstwie w
Berlinie. Od 1929 roku był proboszczem parafii świętego Lamberta w Münster, gdzie
cztery lata później został biskupem. W czasach Trzeciej Rzeszy odważnie przeciwstawiał
się ideologii nazistowskiej. Miesiąc przed śmiercią, 21 lutego 1946 roku, papież Pius
XII nadał mu godność kardynała.
Osobowość błogosławionego Augusta ukształtowały
trzy czynniki: rodzina, wiara i polityka. To z nich czerpał on siłę do publicznego
piętnowania zła – stwierdził w homilii beatyfikacyjnej kard. Saraiva Martins: "Klemens
August pochodził z rodziny o wielkich tradycjach, zarówno oddanej Kościołowi, jak
i zaangażowanej w życie publiczne. Ojciec interesował się sprawami publicznymi, a
matka dbała o jedność rodziny. Dało to Klemensowi Augustowi i jego braciom pewność
i podstawę życia, dzięki którym później dość nieoczekiwanie przerósł samego siebie,
jak i tradycję środowiska, w którym się urodził".
Prefekt Kongregacji Spraw
Kanonizacyjnych przypomniał trzy słynne mowy kardynała von Galena z 1941 roku, w których
demaskował on ideologię nazistowską wraz z jej pogardą człowieka. "Piętnował w nich
przymusowe zamykanie klasztorów i aresztowanie osób zakonnych. Zdecydowanie opowiedział
się przeciw deportacjom i wyniszczaniu ludzi, którzy zdaniem reżimu nie byli godni
aby żyć, to znaczy upośledzonych umysłowo. Mocne słowa biskupa dogłębnie godziły w
machinę śmierci wprawioną w ruch przez narodowy socjalizm" - mówił kard. Saraiva Martins.
„Wszyscy
jesteśmy wdzięczni, zwłaszcza my, Niemcy, za to, że Bóg dał nam tak wielkiego świadka
wiary, który w mroczne czasy wniósł światło Prawdy i ukazał odwagę oporu wobec tyranii”
– stwierdził Benedykt XVI. Z uczestnikami liturgii beatyfikacyjnej papież spotkał
się na jej zakończenie w Bazylice Watykańskiej. "Stawiamy sobie również pytanie skąd
płynęła ta jego zdolność rozeznania w okresie, w którym osoby inteligentne pozostawały
w zaślepieniu. Skąd miał siłę by stawić opór w chwili, gdy nawet ludzie mocni okazywali
się słabi i bojaźliwi. Ta zdolność rozeznania i odwaga płynęły z wiary, która ukazała
mu Prawdę oraz otwarła oczy i serce; także z tego, że bardziej bał się Boga niż ludzi.
To wiara dała mu odwagę mówienia i czynienia tego, czego inni nie śmieli" - powiedział
papież.