Przed opuszczeniem archidiecezjalnego seminarium papież pożegnał jeszcze członków
komitetu organizacyjnego światowych dni młodzieży. Stamtąd bezpośrednio udał się na
międzynarodowe lotnisko w Kolonii, gdzie miała miejsce uproszczona ceremonia pożegnalna,
jednak z obecnością głowy państwa, Horst Kölera. Tutaj prezydent Niemiec i Benedykt
XVI wygłosili swe ostatnie podczas tej podróży przemówienia.
Ojciec święty
podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do przygotowania i przebiegu XX Światowych
Dni Młodzieży. Pamiętał także o przedstawicielach innych Kościołów i wspólnot chrześcijańskich
oraz reprezentantach innych religii, którzy zechcieli wziąć udział w tym ważnym spotkaniu.
Wyraził życzenie, aby wszyscy podjęli jeszcze większy wysiłek na rzecz wychowania
młodzieży w wartościach niezbędnych do budowania pokojowej przyszłości. W minionych
dniach młodzież całego świata lepiej poznała Niemcy.
„Wszyscy jesteśmy świadomi
zła, jakie wyszło z naszej ojczyzny w XX wieku i wyznajemy to ze wstydem i bólem –
mówił papież. Jednak w minionych dniach powszechnie dostrzeżono, że istniały i istnieją
inne Niemcy – kraj niezwykłych wartości humanistycznych, kulturowych i duchowych.
Pragnąłbym, aby te wartości mogły także dzięki wydarzeniom minionych dni na nowo promieniować
w świecie.”
XX Światowe Dni Młodzieży były także czasem nadziei dla
Niemiec, które stały się centrum katolickiego świata – zauważył Benedykt XVI. Podziękował
szczególnie młodym rodakom, którzy przyjęli swych rówieśników i dzielili z nimi tak
ważne przeżycie wiary.
„Pragnę, aby to wydarzenie kościelne wpisało się na
trwałe w życie niemieckich katolików i motywowało ich do nowego zapału duchowego i
apostolskiego – powiedział papież. Oby Ewangelia została przyjęta przez wszystkich
uczniów Chrystusa w całej pełni i świadczona z mocą. Bądźcie zaczynem prawdziwej odnowy
całego niemieckiego społeczeństwa, także dzięki dialogowi z różnymi wspólnotami chrześcijańskimi
i wyznawcami innych religii!”
Po godzinie 19:00 ojciec święty odleciał Airbusem
"Regensburg" (nazwa stolicy rodzinnej diecezji Benedykta XVI) niemieckich linii Lufthansa
na rzymskie lotnisko Ciampino, gdzie spodziewany jest nieco po 21:00.
Bez
wątpliwości wrażenia uczestników ŚDM są pozytywne, choć doświadczyli również szeregu
organizacyjnych przeciwności. Wielu młodych, zwłaszcza z krajów o wysokim ryzyku emigracyjnym,
nie przyjechało do Kolonii tylko dlatego, że władze niemieckie odmówiły wydania im
wiz. Kilku biskupów wystosowało w tej sprawie oficjalne protesty. Częściowo za te
ograniczenia przeprosił prezydent Köhler pozdrawiając w przemówieniu powitalnym tych,
którzy – jak to ujął - „nie mogli przyjechać”. Przeszkodą w masowym napływie młodzieży
zwłaszcza z krajów uboższych były dość znaczne koszty organizacyjne. Stąd niektórzy
decydowali się na tańsze pakiety weekendowe, niedzielne, albo po prostu przyjeżdżali
indywidualnie. Nawet grupy zorganizowane doświadczyły nie małych przeciwności. Część
pielgrzymów, także z Polski, przez dwa dni nie otrzymywała jedzenia. Bezpośrednie
monity dyrekcji polskiej kwatery przyniosły skutek. Okazało się, że firma rozwożąca
jedzenie miała poważną awarię komputerów i nie wiedziała gdzie je ma wozić. Takie
przykłady można by mnożyć. Nie ma powodów wątpić, że przed rozpoczęciem dni młodzieży
wszystko było dopięte na ostatni guzik. Okazało się jednak, że nawet w Niemczech to,
co idealnie zaplanowane nie zawsze da się zrealizować. Organizatorzy, świadomi niedociągnięć,
zdecydowali się na oficjalne przeproszenie uczestników kolońskiego spotkania. Najwyraźniej
spotkało się to ze zrozumieniem młodzieży. Z moich dzisiejszych rozmówców nikt nie
miał do organizatorów żalu, wszyscy natomiast wracali ubogaceni.