Nie ustaje tragedia wysiedleńców ze slumsów wyburzanych w Zimbabwe. Oblicza się, że
blisko 400 tys. ludzi straciło dach nad głową w wyniku zarządzonej przez władze akcji.
W niedzielę ogłoszono wstrzymanie wyburzeń, ale w niektórych częściach kraju trwają
one nadal. W Bulawayo – drugim co wielkości mieście Zimbabwe – setki wysiedlonych
znalazły schronienie w chrześcijańskich kościołach różnych wyznań. Poprzedniej nocy
policja wtargnęła do świątyń i wyprowadziła z nich siłą ponad 300 osób, eskortując
ich do przepełnionego ponad miarę obozu wysiedleńców. Chrześcijańskim organizacjom
zabroniono udzielania im pomocy humanitarnej – nawet dostarczania żywności.
Duchowni
z Bulawayo wystosowali wspólne oświadczenie, w którym czytamy: „Usunięcie przez rozwścieczoną
policję w środku nocy biednych, niewinnych, słabych i pozbawionych głosu członków
społeczeństwa jest niesprawiedliwe i niczym nie uzasadnione. Takie nieludzkie, brutalne
postępowanie świadczy o braku wrażliwości. Ci ludzie nie są przestępcami, ale działającymi
w dobrej wierze obywatelami kraju. Chyba jedynym przestępstwem, jakie popełnili, jest
to, że są ubodzy” – piszą o wysiedleńcach ze zburzonych slumsów chrześcijańscy duchowni
drugiego co do wielkości miasta Zimbabwe.