Prezydent Wenezueli Hugo Chávez nie zaprzestaje ataków na tamtejszy episkopat. W opublikowanym
17 lipca wywiadzie prasowym jego dyktatorskie rządy poddał krytyce jedyny wenezuelski
kardynał Rosalio José Castillo Lara, który po odejściu z Kurii Rzymskiej na emeryturę
wrócił do ojczyzny. Zarzucił on prezydentowi, że mimo częstego powoływania się na
chrześcijaństwo w rzeczywistości dąży do wprowadzenia w Wenezueli ateistycznego komunizmu
w stylu kubańskim. Jego pokazowe akcje pomocy ubogim w gruncie rzeczy służą wzmocnieniu
władzy prezydenta, którego dyktatura zachowuje tylko pozory demokracji. Purpurat przypomniał,
że konstytucja Wenezueli uprawnia obywateli do odwołania wybranych przez siebie przywódców,
gdy naruszają zasady demokracji albo prawa człowieka. Chávez zaraz w dniu publikacji
wywiadu ostro zareagował na krytykę w swym stałym niedzielnym programie telewizyjnym
„Aló, Presidente!”. Posunął się do tego, że 83-letniego kardynała nazwał bandytą.
Nie
przebierające w słowach ataki prezydenta na biskupów niestety stały się już w Wenezueli
regułą. Hugo Chávez nie oszczędził ich również opublikowanemu w zeszłym tygodniu listowi
episkopatu. W swym przesłaniu wenezuelscy biskupi wskazują na potrzebę pojednania,
pokoju i dialogu. Zwracają uwagę na łamanie praw człowieka i na liczne problemy społeczne,
z którymi państwo nie może się uporać już od dziesiątków lat. Przypominają, że Kościół
na całym świecie – a szczególnie w Ameryce Łacińskiej – jest wierny opcji preferencjalnej
na rzecz ubogich. Realizuje ją na polu służby zdrowia, oświaty i w innych dziedzinach
ludzkiego rozwoju. Jak wiadomo, prezydent Chávez zarzuca biskupom Wenezueli zapominanie
o ubogich. W swym liście episkopat wyraził też nadzieję, że przygotowywane obecnie
nowe ustawodawstwo oświatowe będzie owocem dialogu i uwzględni prawa rodziny.