Prostytucja jest jedną z form współczesnego niewolnictwa. Zwrócili na to uwagę uczestnicy
pierwszego międzynarodowego spotkania, które Papieska Rada do spraw Duszpasterstwa
Migrantów i Podróżujących poświęciła walce z prostytucją. Odbyło się ono przed trzema
tygodniami w Rzymie. Udział brali biskupi i księża, osoby zakonne i świeckie z ponad
20 krajów. Obecnie opublikowano w Watykanie dokument końcowy z czerwcowego spotkania.
Autorzy
zwracają uwagę, że wykorzystywanie seksualne i handel żywym towarem obrażają ludzką
godność i prawa kobiety. Z różnych przyczyn ekonomicznych, społecznych i kulturowych
na całym świecie liczba kobiet ulicy dramatycznie wzrosła. Niektóre z nich już od
dzieciństwa padały ofiarą przemocy czy nadużyć seksualnych. Inne zaczęły uprawiać
nierząd, by znaleźć środki na utrzymanie albo na spłacenie długów. Często pochodzą
one z krajów ubogich i szukały za granicą lepszych warunków życia. Wiele z nich padło
ofiarą handlu żywym towarem. Według szacunków Międzynarodowej Organizacji Pracy ponad
12 mln osób zmuszanych jest dziś do pracy niewolniczej. Prawie dwa i pół miliona z
nich – w tym liczne prostytutki – to ofiary handlu żywym towarem. Oblicza się, że
jego organizatorom przynosi on roczny dochód wysokości 10 mld dolarów.
Prostytutka
jest zawsze ofiarą uprawianego przez siebie procederu, gdyż nikt kupczenia własnym
ciałem na ulicy nie wybrałby dla siebie dobrowolnie. Każda kobieta uprawiająca nierząd
jest wewnętrznie rozbita, głęboko zraniona psychologicznie i duchowo. Szuka uczucia,
bezpieczeństwa, korzystniejszych warunków dla siebie i rodziny. Pragnie uciec przed
nędzą i budować lepszą przyszłość.
Paradoksalnie również „klient” prostytutki
to w pewnym sensie „niewolnik” – stwierdza watykański dokument po spotkaniu o walce
z prostytucją. Większość z nich jest po czterdziestce, choć niepokojąco wzrasta też
liczba młodych ludzi między 16. a 24. rokiem życia. Badania wykazują, że coraz więcej
mężczyzn szuka u prostytutek nie tyle wyżycia seksualnego, co dominowania. W relacjach
społecznych i międzyosobowych doświadczają oni utraty władzy i męskości. Nie czują
się respektowani. Nad prostytutką mogą przez określony czas całkowicie dominować.
Płatny seks wcale jednak nie rozwiązuje ich problemów płynących z samotności, frustracji
czy braku autentycznych relacji międzyludzkich. Z jednej zatem strony „klientom” prostytutek
należy się społeczna dezaprobata i konsekwencje karne, które prawo często już przewiduje.
Tym niemniej trzeba im też pomóc w rozwiązywaniu ich najgłębszych problemów. Zwrócono
uwagę, że prostytucja jest wyrazem niesprawiedliwego stosunku mężczyzn do kobiet.
Równocześnie jednak ze smutkiem stwierdza się, że pewne kobiety uczestniczą w przemocy
względem innych kobiet, zmuszając je do uprawiania nierządu.
Pozostałą
część dokumentu poświęcono zadaniom duszpasterskim Kościoła w wyzwoleniu „kobiet ulicy”.
Ma on stawać w obronie ich ludzkiej godności i praw, profetycznie piętnując niesprawiedliwość
i przemoc, jakich doznają. Wspólnota wierzących winna apelować do wszystkich ludzi
dobrej woli, by położyć kres wszelkim formom seksualnego wykorzystywania. Opiekę nad
jego ofiarami mają podejmować wspólnoty zakonne, ruchy kościelne, stowarzyszenia.
Zwłaszcza zakony żeńskie mają już nieraz długie doświadczenie w tym względzie. „Klientów”
prostytucji należy objąć wpływem wychowawczym, pouczając ich o ludzkich wartościach
i o prawach człowieka. Muszą oni usłyszeć również od Kościoła wyraźne potępienie niesprawiedliwości,
jakiej się dopuszczają.