“Rezultaty sekcji zwłok Terri Schindler Schiavo nie mogą zmienić stanowiska
Kościoła w sprawie jej śmierci” – oświadczył wiceprzewodniczący komisji episkopatu
USA do spraw życia. Richard Doerflinger podkreślił, że nie było ono podyktowane szansami
powrotu do zdrowia, lecz koniecznością obrony jej godności.
41-letnia kobieta
zmarła 31 marca z powodu odwodnienia organizmu, trzynastego dnia po odłączeniu jej
od sztucznego odżywiania. Pośmiertne badanie mózgu Schiavo wykazało rozległe i nieodwracalne
uszkodzenia neurologiczne - powiedział Jon Thogmartin, lekarz, który przeprowadził
sekcję.
Przedstawiciel amerykańskiego episkopatu skrytykował niektóre
konkluzje zawarte w raporcie z sekcji. Powołali się na opinie autorytatywnych kręgów
lekarskich, według których nie można ustalić granicy, od której w przypadku poważnego
zniszczenia mózgu powrót do zdrowia jest już absolutnie niemożliwy. Zdarza się, że
pacjenci, z którymi przez kilkanaście lat nie było kontaktu zaczynają udzielać logicznych
odpowiedzi na skomplikowane pytania.
Rodzice Terri Schiavo stwierdzili,
iż wstydu związanego z uśmierceniem ich córki nie da się zmazać wynikami autopsji.
Okoliczności, w jakich zakończyła swe życie, świadczą, iż społeczeństwo amerykańskie
zatraciło zdolność współczucia dla osób niepełnosprawnych. Jeden z kapłanów, który
odwiedzał Terri Schiavo, podkreślił, że przyczyną jej śmierci była nie tyle atrofia
mózgu ile atrofia współczucia zarówno ze strony męża jak i osób, które współdziałały
w jej rozmyślnym zamordowaniu.