2004-10-02 17:42:36

Józef Maria Cassant - sylwetka


3 października Jan Paweł II wyniesie do chwały ołtarzy pięcioro sług Bożych. Wśród nich znajdzie się francuski trapista, ojciec Józef Maria Cassant. Postulatorem jego sprawy beatyfikacyjnej jest kobieta – włoska trapistka Augusta Tescari.


A. Tescari: „Jego życie było bardzo krótkie. Urodził się w Casseneuil w południowej Francji w roku 1878. Od dzieciństwa pragnął zostać księdzem. Do klasztoru trapistów w Tuluzie wstąpił wieku lat 16. Spędził tam 9 lat, lubiany przez współbraci, zawsze uśmiechnięty i zadowolony. Miał jednak duże trudności w nauce, był coraz słabszy fizycznie i często musiał się opierać pokusie zniechęcenia. Gdy wyjawił swój stan zdrowia, było już za późno. Zmarł w osiem miesięcy po święceniach kapłańskich, mając 25 lat. Tyle można powiedzieć o jego życiu z punktu widzenia chronologii”.


RV: Na czym polegała jego świętość?


A. Tescari: „Myślę, że cała jego wielkość, jego świętość polegała na tym: zrozumiał, że istotą życia człowieka, jego prawdziwą mocą i także jego prawdziwą radością jest miłość do Chrystusa w tajemnicy krzyża, Serca otwartego dla zbawienia świata i także obecności eucharystycznej. Mawiał: „Eucharystia jest jedynym szczęściem na tej ziemi!”. Jego hasłem były słowa: „Wszystko dla Jezusa!”. To była też jego odpowiedź w każdej sytuacji na wszelkie trudności. Myślę, że jego świętość była taka, jak wdowy z Ewangelii Łukasza, która została kanonizowana przez samego Chrystusa. Wdowa wrzuciła do świątynnej skarbony tylko dwa drobne pieniążki, podczas gdy inni ofiarowali o wiele więcej. Jezus jednak mówi: «Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało. Ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie». Powiedziałabym, że taki był właśnie typ świętości sługi Bożego Józefa Marii”.


RV: Jakiś znamienny fakt z jego życia...


A. Tescari: „Przychodzi mi na myśl to, co napisał bardzo prostodusznie, wprost dziecinnie, gdy miał 14-ście lat. W swoim dzienniczku pisał: «Pierwszy dzień roku 1892-ego. Panie, dojdę kiedyś do ołtarzy. Mam taką nadzieję, z Twoją łaską. Panie, proszę Cię o łaskę, by dojść do ołtarzy». Wyrażał się nieprawidłowo, nie w liczbie pojedynczej, ale mnogiej: «ołtarze». Zaraz jednak sprecyzował, jaki dokładny sens ma jego pragnienie: «Daj mi inteligencję i to wszystko, co mi się przyda, żeby być dobrym księdzem!». Nie myślał więc o świętości kanonizowanej, o wyniesieniu do chwały ołtarzy, ale po prostu chciał powiedzieć, że pragnie kapłaństwa. Teraz jednak Bóg wysłuchał tych słów w dosłownym znaczeniu, jakiego chłopiec nigdy by sobie nawet nie wyobrażał w tej pokornej, lecz gorącej prośbie”.

RV: Dlaczego wstąpił do trapistów?


A. Tescari: „Wstąpił do nich za radą swojego proboszcza, który widział, że chłopiec ma skłonności do milczenia, modlitwy, skupienia. Za bardzo się jednak nie nadawał do nauki i posługi duszpasterskiej, mógłby natomiast być bardzo dobrym kapłanem we wspólnocie monastycznej. Proboszcz miał tylko wątpliwości, czy chłopiec będzie w stanie trzymać się bardzo surowej reguły trapistów. Dlatego przed udaniem się do trapistów spróbował wraz z nim prowadzić na plebanii życie zgodne z ich regułą. Wstawali o drugiej w nocy, śpiewali całą liturgię godzin, pracowali fizycznie, zachowywali milczenie, nie jedli mięsa. Po kilku miesiącach okazało się, że chłopiec da sobie radę. Wówczas proboszcz udał się z nim do Tuluzy, gdzie odprowadził go do klasztoru Matki Bożej na Pustyni”.


RV: Co Józef Maria Cassant ma do powiedzenia dzisiejszym chrześcijanom?


A. Tescari: „Myślę, że jego przesłanie wyraża ufność. Dzisiejszy świat popada w depresję i rozpacz, ale jest spragniony miłości. Życie Józefa Marii Cassanta może być odpowiedzią przede wszystkim dla młodych szukających sensu życia. Dziś liczą się tylko mistrzowie, ludzie wyjątkowo uzdolnieni. Wszystko musi być na najwyższym poziomie, a ponieważ normalnie nie jest i wcale nie trzeba, żeby było, młodzi, których nie prowadzi się ku prawdziwym wartościom, ulegają zniechęceniu. Józef Maria był kimś bez znaczenia w ludzkich oczach. Powiodło mu się w życiu tylko dzięki spotkaniu z Chrystusem. Przyjął Jego wezwanie. Nauczył się Go kochać, najpierw dzięki pomocy proboszcza, a następnie kierownika duchowego, który był mu przyjacielem i ojcem we wspólnocie braci. Myślę, że postawa i życie Józefa Marii to pomoc dla młodych, zachęta, by dawali się prowadzić tym, którzy się im poświęcają, a równocześnie pomagają rodzicom i wychowawcom – tak, jak ci, którzy kierowali życiem Józefa Marii Cassanta. I myślę, że właśnie dlatego, iż potrafił on być synem i uczniem, teraz – mimo swego młodego wieku – może dla nas być ojcem i również nauczycielem”.


Rozmawiał: G. Peduto

ak







All the contents on this site are copyrighted ©.