Rozpoczynają się obchody
60. rocznicy Powstania Warszawskiego.
28 lipca do Warszawy przybyły ze Stanów Zjednoczonych prochy gen. Antoniego
Chruściela „Montera” i jego żony. W piątek mszy św. żałobnej w intencji dowódcy Powstania
przewodniczyć będzie arcybiskup Sławoj Leszek Głódź.
Z okazji rocznicy kardynał
Józef Glemp wydał list pasterski zatytułowany "Owoce dojrzewają później". „Naród musi
zachować pamięć o dziejach, a na straży tej pamięci chce stać Kościół” – czytamy w
liście. "Wspominając Powstanie Warszawskie, myślimy nie tylko o klęsce, ale także
o wspaniałych świadectwach jedności i miłości bliźniego, o ufnej modlitwie, która
krzepiła zalęknione serca" – przypomina metropolita warszawski.
31 lipca i 1 sierpnia
uroczystościom kościelnym będzie przewodniczył Prymas Polski.
List
Prymasa Polski na 60. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego
Owoce dojrzewają później
Umiłowani, Bracia i Siostry!
Dnia
1 sierpnia będziemy obchodzić 60. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Ciężko
jest wspominać czasy klęski, niepowodzeń i cierpień. Obok uroczystości wojskowych
i cywilnych, chcemy pamięć strasznych walk w Warszawie przeżyć przed obliczem Pana,
na modlitwie i rozważaniu obecności Boga w naszych dziejach.
Jakie jest
przesłanie Powstania Warszawskiego dla pokoleń, które nie zaznały walki i zniszczenia
Stolicy? Myślę, że najpierw trzeba poznać minimum historycznej prawdy o tragicznej
sytuacji Polski w roku 1944, następnie zastanowić się, o czym chciał nas Bóg pouczyć,
dopuszczając krwawe zmagania, a na koniec, modląc się za ofiary powstania, prosić
Boga, by Polska nie musiała więcej przelewać krwi za swoją wolność.
1.
Tragiczna sytuacja Polski w roku 1944
Można powiedzieć, że paradoksalnie Warszawa
zginęła z rąk słabnącego wroga, w tym samym czasie, gdy dobijały go dwa zwycięskie
mocarstwa: Związek Radziecki i Alianci. W rzeczy samej druga wojna światowa to starcie
się dwóch bezbożnych ideologii, których przedstawiciele, Hitler i Stalin, każdy z
osobna, chcieli niepodzielnie panować nad światem. Do walki włączyli się Alianci,
podejmując wojnę z Hitlerem. Stalin nie lubił Polski, a zwłaszcza Armii Krajowej,
i jakby kontynuując mordy katyńskie, postanowił zniszczyć Warszawę rękami Hitlera.
Tak można by w prostym szkicu określić miejsce Warszawy w toczącej się wojnie. Politycy
w Londynie scedowali decyzję o wybuchu powstania na Delegaturę Rządu w Warszawie.
Przywódcy powstania mogli mieć uzasadnioną nadzieję na wyzwolenie Warszawy przez podjęcie
działań zbrojnych. Armia Czerwona zbliżała się do Warszawy, a Radio Moskwa nawoływało
Polaków do powstania. Były obietnice dostarczania broni z Londynu do Warszawy. Wreszcie
parcie polskiego żołnierza oraz opinii publicznej do podjęcia akcji zbrojnej stawało
się niesłychanie naglące. Któż mógł mądrze i skutecznie doradzić? Decyzja o podjęciu
powstania była podobna do decyzji, którą odmówiono Niemcom poprowadzenia "korytarza"
przez Pomorze do Prus Wschodnich.
Pierwsze dni powstania były pomyślne.
Polacy opanowali główne dzielnice miasta. Po piątym dniu walk Niemcy, ściągnąwszy
duże siły militarne, przystąpili do systematycznego likwidowania powstania. Na nic
zdał się bohaterski opór. Po 63 dniach walki nastąpiła kapitulacja. Pozostałą przy
życiu ludność Niemcy wypędzili do obozu w Pruszkowie lub wywieźli do Niemiec, a miasto
zbombardowali, pozostawiając jedno wielkie rumowisko. Przypominają się słowa Jezusa
skierowane do ucznia: "Widzisz te potężne budowle? Nie zostanie tu kamień na kamieniu,
który by nie był zwalony" (Mk 13, 2). Po stronie walczących zginęło ponad 17 tysięcy
Polaków, a ludności cywilnej wymordowano około 150 tysięcy. Największe rzezie miały
miejsce na Woli. Oto przypomnienie podstawowych faktów o powstaniu.
2. O czym
nas uczy Powstanie Warszawskie?
My, Polacy, zachowujemy w pamięci powstania
narodowe i bunty społeczne, walkę o wolność i sprawiedliwość, poczynając od Insurekcji
Kościuszkowskiej, a na buncie górników kopalni "Wujek" kończąc. We wszystkich zrywach
walczący mieli odniesienie do Boga. Większość z nich zakończyła się bolesnym niepowodzeniem.
Dlaczego więc je wspominamy? Wspominamy nie dla rozdrapywania ran, ale dla lepszego
poznania siebie. Przyznajemy, że wiele grzeszyliśmy - "myśmy Ci wiele zadali ran",
śpiewamy w pieśni - dlatego Bóg chłostał i karcił nas dla naprawy życia. Utrata najbliższych,
wygnanie, rabunek mienia, upokorzenie - to wszystko dawało ból, ale i hart ducha,
sięgający bohaterstwa.
Naród jednak musi zachować pamięć o dziejach, a na straży
tej pamięci chce stać Kościół. Wspominając Powstanie Warszawskie, myślimy nie tylko
o klęsce, ale także o wspaniałych świadectwach jedności i miłości bliźniego, o ufnej
modlitwie, która krzepiła zalęknione serca. Żołnierze Armii Krajowej i innych formacji
z troską patrzą, czy pokolenie współczesnej młodzieży przejmie ideały ofiarnej miłości
do Ojczyzny. Chciałbym zapewnić, że nowe pokolenie, mimo pozornej obojętności, jest
wierne ojcom, bowiem miłość Ojczyzny i wolności, jako cecha nabyta w doświadczeniach
pokoleń, osadzona jest jakby w genach narodu. Naturalnie, są także niechlubne wyjątki.
Niektórzy
mówią, że powstanie było niepotrzebne. Tak sądzą ci, co nie wniknęli w istotę tragicznego
wydarzenia. Na temat sensu powstania będą prowadzone spory bez rozstrzygnięcia, w
zależności od przyjętego kryterium. Niewątpliwie, od strony militarnej i dyplomatycznej
były błędy. Chciałbym wszakże, abyśmy na to wydarzenie spojrzeli oczyma wiary. Złożyliśmy
jako naród wielką ofiarę, wiele niezasłużonych cierpień poniosły jednostki, zniszczony
został dorobek całych pokoleń - składając to wszystko na ołtarzu Bożego Przymierza
i ołtarzu Ojczyzny, podejmujemy dalej zadania nakreślone nam przez Opatrzność.
3.
Ofiary Powstania Warszawskiego dla naszego odrodzenia
Powstanie Warszawskie
było jakby nasączone wiarą i modlitwą, dlatego też poniesione ofiary możemy złożyć
Bogu jako wielką daninę. Przykładem niech będzie wspomnienie o Kapelanie Naczelnym
Sił Zbrojnych w Kraju, księdzu Tadeuszu Jachimowskim. Spowiadał on wiernych przy ulicy
Elektoralnej. Sakramentalna spowiedź była w obliczu grożącej każdemu śmierci tak ważna,
że kapłan stawiał ją wyżej niż ostrzeżenia o zbliżającym się natarciu. Rzeczywiście,
niebawem przyszły oddziały żołnierzy niemieckich i wszystkich popędzono obok kościoła
na Chłodnej ku Woli. Kapłan zdążył zabrać bursę z Najświętszym Sakramentem. Na jednym
z podwórek całą grupę rozstrzelano, potem polano benzyną i spalono. To jeden z wielu
wypadków. Ze strzępów wspomnień nie da się odtworzyć całej tragedii. W każdym piwnicznym
schronie modlono się, a kapłani nad mogiłami odprawiali Msze święte.
Powraca
pytanie, po co to wszystko? Historycy mówią, że gdyby nie ów czyn zbrojny, Związek
Radziecki zająłby polskie ziemie wschodnie, a okrojoną Polskę, bez ziem zachodnich
i północnych, włączył jako jedną z republik do Kraju Rad. My możemy dalej stwierdzić,
że z ofiary powstania rodziła się Wielka Nowenna i Tysiąclecie Chrztu Polski. Z tych
korzeni rodziła się "Solidarność", a od ołtarza polskiego na Stolicę Piotrową wstąpił
Karol Wojtyła - Jan Paweł II. To on dzisiaj woła do świata o braterstwo, o sprawiedliwość
i o pokój. Jakże daleko więc rozchodzą się fale ofiary powstania! To, co nieprzewidywalne
dla ludzi, odsłania się jako litościwy plan Bożej Opatrzności. Bóg daje nam okazję
do moralnego odrodzenia. Posłuchajmy rady świętego Pawła: "co się tyczy poprzedniego
sposobu życia - trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek
zwodniczych żądz, [a] odnawiać się duchem w waszym myśleniu" (Ef 4, 22-23).
Niech
modlitwy rocznicowe związane z dniem 1 sierpnia i cały miesiąc sierpień staną się
zachętą do kontroli naszego życia pod względem moralnym. Szacunkiem obejmijmy pamiątki
Powstania Warszawskiego: powstające właśnie muzeum, pomniki, groby, miejsca kaźni
i egzekucji. Na zakończenie przytoczę ewangeliczną myśl młodego, ale jakże dojrzałego
poety, który zginął w pierwszych dniach powstania, na placu Teatralnym: "Bo przecież
trzeba znów miłować./ Oczy - granaty pełne śmierci,/ a tu by trzeba w ludzi spojrzeć/
i tak, by Boga dojrzeć w piersi" (K. K. Baczyński, "Gdy broń dymiącą z dłoni wyjmę...").
A tu trzeba znów miłować...
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący Ojciec
i Syn, i Duch Święty.
Józef Kardynał Glemp