W niedzielę Jan Paweł II dokona beatyfikacji sześciorga sług Bożych. Wśród nich jest
włoska zakonnica Nemezja Valle. Urodziła się ona w roku 1847 w Aoście w północnych
Włoszech w zamożnej kupieckiej rodzinie. Matka osierociła ją, gdy miała cztery lata.
Wychowywali ją krewni, którzy zadbali też o jej formację religijną. Gdy miała 11 lat,
wysłano ją do szkoły w Besançon we Francji. Prowadziły ją siostry miłosierdzia założone
przez świętą Joannę Antidę Thouret. Wzbogaciła tam swą kulturę i pogłębiła znajomość
języka francuskiego. Po powrocie do Włoch wstąpiła do nowicjatu tych właśnie sióstr
w Vercelli. Miała wtedy 19 lat.
Po zakończeniu formacji wysłały siostrę Nemezję
do Tortony, gdzie siostry prowadziły szkołę podstawową, internat i sierociniec. Pracowała
tam 36 lat. Uczyła francuskiego i innych przedmiotów. Wszystkim ludziom, których spotykała,
okazywała ogromną dobroć. Dlatego mówiono o niej: „nasz anioł”. Ostatnich 13 lat spędziła
w Borgaro koło Turynu, gdzie zmarła w roku 1916. Przez ten czas dała tam formację
około pięciuset nowicjuszkom.
O postaci sługi Bożej Nemezji Halle rozmawialiśmy
z postulatorką jej procesu kanonizacyjnego, siostrą Anną Antidą Casolino.
S.
Casolino: Jej świętość nie jest świętością nadzwyczajną – w tym sensie, że nie
opowiada się o jakichś nadzwyczajnych darach w jej życiu. Jej nadzwyczajność polega
na świętości bardzo codziennej, bardzo uważnej, bardzo wytrwałej. Ona sama, opisując
świętość, pisze: „Świętość nie polega na czynieniu rzeczy wielkich, ale na tym, by
dobrze wypełniać codzienne obowiązki i spalać się tam, gdzie się jest powołanym do
działania. RV: Co uderza w tym tak zwyczajnym życiu przyszłej
błogosławionej? S. Casolino: Ta jej zdolność nie denerwowania
się, spokojnego oczekiwania na to, co zrządzi Bóg. Odnosiła się z szacunkiem do każdej
osoby – zarówno w pracy wychowawczej, jak i w formacji nowicjuszek. Zachowała się
pamięć o zabawnych wydarzeniach z jej życia. Potrafiła nieraz okazywać subtelną ironię
swoimi dowcipami i gestami. Kiedyś na przykład pewna dziewczynka, nadmiernie przywiązana
do rodziny, nie dawała się wciągnąć w życie grupy szkolnej. Siostra Nemezja początkowo
zostawiła ją w spokoju. Posadziła ją w klasie na stopniach katedry i zawsze sama jej
rozwiązywała i zawiązywała sznurowadła od butów. Dziewczynka powoli nabrała zaufania
do nauczycielki, dała się wciągnąć w życie klasy, zaczęła się pilnie uczyć i w nowym
środowisku odnalazła siebie z całym spokojem. RV: Czy przykład siostry Nemezji
może dziś służyć szkole? S. Casolino: „Całemu środowisku szkolnemu – tak,
gdy chodzi o kierownictwo, jak i o nauczanie i o rodziny uczniów. Całe to środowisko
może się dziś odnaleźć wokół siostry Nemezji. Szczególnie dotyczy to zgromadzenia,
któremu święta Joanna Antyda pozostawiła swoją wizję pracy wychowawczej. Siostra Nemezja
potrafiła ją w pełni uwzględniać i pod tym względem może być w dzisiejszych czasach
naprawdę wzorem. Zwracała uwagę na każdego, troszczyła się o rozwój osoby we wszystkich
jej wymiarach. Była otwarta na rodziny. Starała się wciągać do współpracy ze szkołą
władze świeckie i kościelne, ludzi zamożnych mogących udzielić pomocy, światłych i
świątobliwych księży. Według siostry Nemezji dobroć wyraża się cierpliwością konieczną
do harmonijnego życia grupy. Przede wszystkim ważna jest umiejętność oczekiwania na
etapy czasu, w których człowiek dojrzewa”.