Na niezwykłe rozmiary katastrofy humanitarnej w Zimbabwe zwrócił uwagę katolicki arcybiskup
Bulawayo, Pius Ncube. Jak oświadczył w wypowiedzi dla agencji Associated Press, jedynie
w minionym roku zmarło z głodu w jego ojczyźnie dziesięć tysięcy osób.
W liczącym
12 milionów mieszkańców kraju jedną trzecią stanowią nosiciele wirusa HIV. Zimbabwe
przeżywa najgłębszy kryzys od ogłoszenia niepodległości w 1980 roku. Dotyczy on kraju,
który przez szereg lat uważany był za spichlerz Afryki. Połowa jego mieszkańców potrzebuje
obecnie pomocy żywnościowej. Nasila się zjawisko migracji z wiosek do miast, gdzie
w przekonaniu ludności żywność jest rozdzielana sprawiedliwiej.