Misjonarze uprowadzeni w północnej Amazonii są już na wolności. Porywaczami byli Indianie
manipulowani przez brazylijskich latyfundystów. Księża Ronildo Pinto i Cesar Avellaneda
oraz brat Joăo Carlos Martinez ze zgromadzenia misjonarzy Consolata przez trzy dni
byli przetrzymywani w wiosce Contăo w stanie Roraima.
Porywacze pragnęli wymusić
na brazylijskich władzach zmianę rzekomej decyzji o przeznaczeniu terytoriów indiańskich
pod uprawy. W rzeczywistości bunt amazońskich Indian wpisuje się w szerszy konflikt
społeczny, za którym stoją wielcy posiadacze ziemscy niezadowoleni z przekazywania
przez rząd tych ziem tubylcom. Niebagatelną rolę odgrywa tu też kontekst religijny:
Kościół opowiadający się po stronie Indian jest traktowany wrogo zarówno przez białych
plantatorów jak i przez wpływowe politycznie protestanckie sekty.
Jak twierdzi
wikariusz generalny diecezji Roraima, ksiądz Edson Damián, "To jest ogromny teren
zamieszkały przez Indian. Ma wielu intruzów, plantatorów ryżu, latyfundystów, polityków
lokalnych, którzy nie chcą tych ziem opuścić. Dlatego doprowadzili w Roraima do ogólnego
bezprawia, do terroru. Zajęli siedziby organizacji broniących praw Indian oraz rządowych
agend zajmujących się podziałem ziemi. Próbowali nawet teraz zająć katedrę Chrystusa
Zbawiciela. Policja przybyła tam jednak przed nimi. Cały nasz Kościół jest prześladowany
i zagrożony" - stwierdził wikariusz generalny tamtejszej diecezji na falach RV.