„Wspólnota międzynarodowa nie może już traktować ciągnącego się od 18-tu lat konfliktu
w północnej Ugandzie jako problemu wewnętrznego tego kraju. Winna zaangażować się
bezpośrednio w przywrócenie pokoju”. Z takim apelem wystąpili tamtejsi zwierzchnicy
religijni z okazji marszu pokoju, organizowanego w Gulu już po raz piąty w ostatni
dzień roku kalendarzowego. W manifestacji w stolicy północnego regionu Ugandy wzięło
udział około czterech tysięcy osób. Podobny marsz odbył się w mieście Kitgum. Przesłanie
ogłosiła Inicjatywa Pokojowa Zwierzchników Religijnych Ludu Aczoli, zamieszkującego
tamten region. Ta międzyreligijna grupa już od roku 1998-ego pośredniczy w negocjacjach
z rebeliantami należącymi do tak zwanej Armii Oporu Pana i zabiega o pokojowe rozwiązanie
konfliktu.
Rzecznikiem prasowym inicjatywy jest ojciec Carlos Rodriguez Soto,
kombonianin. Ten katolicki kapłan kieruje także w archidiecezji Gulu biurem sprawiedliwości
i pokoju. W wypowiedzi dla agencji MISNA zwrócił on uwagę, że międzynarodową interwencję
stosuje się jedynie w regionach o dużym znaczeniu gospodarczym, pomijając tereny ubogie.
„Zawstydza fakt – stwierdził hiszpański misjonarz – że Anglia, do której Uganda należała
jako kolonia, uważa konflikt na północy tego kraju za jego problem wewnętrzny. Interweniuje
natomiast w Iraku, Zimbabwe czy Sierra Leone”.