Franciszek jest w drodze powrotnej do Watykanu. Zanim opuścił Afrykę, rozesłał wiernych do głoszenia Ewangelii, a sam wszedł niejako w samo ognisko konfliktu, który od trzech lat wyniszcza Republikę Środkowoafrykańską. Papież udał się wcześnie rano do głównego meczetu stolicy, opodal którego swoją bazę mają radykalni islamiści. Mówi pracujący w Republice Środkowoafrykańskiej ks. Mirosław Gucwa.
„To był moment najbardziej odradzany Papieżowi. Odradzano dlatego, że ten meczet znajduje się w dzielnicy zamieszkiwanej w większości przez muzułmanów i właśnie w tej dzielnicy od września ciągle mają miejsce te bolesne wydarzenia. Kiedy po raz pierwszy była właśnie w tym meczecie delegacja z Watykanu, miała wówczas miejsce agresja słowna, natomiast od trzech dni wszystko przebiegało spokojnie” – mówi ks. Mirosław Gucwa.
W muzułmańskiej dzielnicy Bangi zmobilizowano ogromne środki bezpieczeństwa. Nawet na minaretach rozmieszczeni zostali snajperzy. Nie powstrzymało to jednak zwykłych mieszkańców tego swoistego muzułmańskiego getta, którzy wylegli na trasę papieskiego przejazdu. I to właśnie ci muzułmanie są prawdziwym obliczem islamu. Zapewnił o tym Papieża gospodarz tego meczetu, imam Tidiani Moussa Naibi.
„Wasza wizyta jest symbolem tego, że rozumiemy się doskonale. I chcę was zapewnić, że relacje między naszymi siostrami i braćmi chrześcijanami i nami są tak głębokie, że nikomu nie uda się ich naruszyć”.
Imam Naibi zapewnił też Franciszka, że bolesne chwile, które przeżywa teraz Republika Środkowowafykańska, są jedynie epizodem w dziejach tego kraju. Już niebawem, jeśli Allach pozwoli, zapanuje pokój i bezpieczeństwo, jak nigdy dotąd – powiedział imam.
W meczecie Franciszka podejmowało pięciu imamów. Papież przemawiał na obrzeżach miejsca przeznaczonego na modlitwę. Jego słów słuchało ponad 200 przedstawicieli społeczności muzułmańskiej.
kb/ rv
All the contents on this site are copyrighted ©. |