2015-09-25 23:41:00

Papież w Harlemie, w szkole dla ubogich


Podróż apostolska Papieża Franciszka do USA wchodzi w ostatnią fazę. Ojciec Święty dotarł już do Filadelfii, gdzie dołączy do rodzin, które uczestniczą w swym Światowym Spotkaniu. Pierwszym punktem programu papieskiej wizyty w tym mieście jest Msza w miejscowej katedrze. Natomiast po południu czasu miejscowego, gdy w Europie będzie już noc, Franciszek weźmie udział w spotkaniu na rzecz wolności religijnej ze wspólnotą hiszpańskojęzyczną oraz innymi grupami imigrantów.

W Nowym Jorku panuje prawdziwa „papieżomania”. W ten sposób atmosferę w mieście określają tutejsze media i nie ma w tym chyba wiele przesady. Wczoraj w południe Franciszek poniekąd „odczarował” najmroczniejsze miejsce Nowego Jorku, Ground Zero, mroczną pamiątkę po zamachach z 2001 r. Zainicjowana przez Ojca Świętego modlitwa przedstawicieli różnych religii, w tym judaizmu i islamu, pokazała raz jeszcze, że zło nie ma w tym miejscu ostatniego słowa.

Po południu natomiast, kiedy w Polsce był już późny wieczór, Franciszek udał się na swe ulubione peryferie. W Nowym Jorku znalazł je w Harlemie, w miejscowej wspólnocie imigrantów. Papież odwiedził tam katolicką szkołę dla ubogich. 70 proc. uczniów pochodzi z rodzin latynoskich, kolejnych 20 z afroamerykańskich. Franciszek spędził wśród nich całą godzinę. Jego wizyta, jak każda lekcja, rozpoczęła się od krótkiej modlitwy i wspólną modlitwą Ojcze nasz się również zakończyła. Po szkole oprowadzali Papieża sami uczniowie. Pokazywali, nad czym pracują, jak działa dotykowa tablica, z którą Franciszek nie dawał sobie rady; popisywali się panowaniem nad piłką, pytali, komu kibicuje…

W nowojorskiej szkole Ojciec Święty spotkał się również z dorosłymi, którzy opowiadali mu o swych losach i pracy. Przemówienie Franciszek wygłosił po hiszpańsku, w ojczystym języku większości migrantów.

Zwracając się do dzieci w szkole Matki Bożej Anielskiej Franciszek wyraził na wstępie radość, że mógł przyjechać do miejsca, gdzie uczęszczają uczniowie z innych miejsc, a nawet z innych krajów. Powiedział, że wie, jak trudno jest człowiekowi, gdy musi się przeprowadzić i znaleźć nowy dom, nowych sąsiadów i nowych przyjaciół. Często trzeba też nauczyć się nowego języka, dostosować się do nowej kultury, a nawet nowego klimatu. Ale poza tymi trudnościami są także i korzyści. Można na przykład nawiązać nowe przyjaźnie.

„Rzeczą dobrą jest to, że znajdujemy również nowych przyjaciół, a to bardzo ważne! Spotykamy ludzi, którzy otwierają nam drzwi, okazując nam troskę, przyjaźń, zrozumienie i starając się nam pomóc, abyśmy nie czuli się obcymi, cudzoziemcami. To wszystko jest pracą tych, którzy nam pomagają czuć się jak w domu. Chociaż czasem powracamy myślami do naszej ojczyzny, to spotykamy dobrych ludzi, którzy nam pomagają czuć się jak w domu. Jak miło czuć się w szkole, w miejscach zebrań, jakby w drugim domu. A jest to ważne nie tylko dla was, ale także dla waszych rodzin. Sprawia, że szkoła staje się dla wszystkich jedną wielką rodziną. Taką, w której wraz z naszymi matkami i ojcami, dziadkami, wychowawcami, nauczycielami i kolegami uczymy się pomagać sobie nawzajem, dzielić się tym, co każdy z nas ma dobrego, aby dać z siebie to, co najlepsze, pracować zespołowo, bawić się w grupie, co jest tak ważne, i realizować nasze marzenia” - powiedział Papież.

Już po raz drugi w czasie tej podróży Franciszek przypomniał postać Martina Luthera Kinga i jego słynne słowa: „Mam marzenie”. „Jego marzeniem było to, aby wielu ludzi mogło mieć równe szanse. Jego marzeniem było, aby wiele dzieci, takich jak wy, mogło zdobyć wykształcenie. To piękne mieć marzenia i móc o nie walczyć” - mówił Papież.

„Dziś chcemy dalej marzyć i cieszymy się wszystkimi sposobnościami, które pozwalają wam i nam dorosłym nie tracić nadziei na świat lepszy i z większymi możliwościami. I marzy o tym wielu ludzi, których spotkałem i których mi przedstawiono. I dlatego angażują się w tę pracę. Włączają się w wasze życie, by wam towarzyszyć na tej drodze. Wszyscy marzymy, zawsze. Wiem, że jednym z marzeń waszych rodziców, wychowawców i wszystkich, którzy wam pomagają – także kard. Dolana, który jest bardzo dobry – jest to, byście wzrastali i żyli z radością. Tutaj widać, że jesteście uśmiechnięci. Uśmiechajcie się dalej, pomagajcie nieść radość wszystkim, którzy są blisko was” - powiedział Papież.

Franciszek powiedział dzieciom, że one także mają prawo marzyć, bo tam, gdzie są marzenia, tam jest i radość. Wtedy jest tam także obecny Jezus, który sam jest radością i chce nam pomóc odczuwać tę radość każdego dnia.

Tymczasem marzeniem dzieci i ich rodziców było zatrzymać Papieża jak najdłużej u siebie. Pojawiały się nowe piosenki, opowieści. W końcu Franciszek, niczym nauczyciel, musiał zakończyć lekcję, dając wszystkim zadanie domowe: „Módlcie się za mnie!”.

K. Bronk, Stany Zjednoczone, lg/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.