2015-07-06 22:08:00

Papieska homilia w Guayaquil o rodzinie i Maryi


Ponad milion wiernych uczestniczyło w Mszy odprawionej przez Papieża Franciszka w Parku de Los Samanes w Guayaquil. Na tę Eucharystię sprawowaną w intencji rodzin Ekwadorczycy czekali od wielu godzin. Na miejscu celebracji trwało bowiem całonocne czuwanie. Mimo zmęczenia pątników i upału Ojciec Święty został powitany wręcz entuzjastycznie. Jego otwarty samochód przejeżdżał przez sektory o wiele dłużej niż planowano, często się zatrzymując.

W wygłoszonej podczas liturgii homilii Papież nawiązał do odczytanej wcześniej Ewangelii o godach w Kanie Galilejskiej. Wskazał przede wszystkim na osobę Matki Bożej, która jest czujna, z ufnością idzie do Jezusa i działa. Jej troska wyraziła się w prośbie skierowanej do Jezusa: „Nie mają już wina”. Franciszek zaznaczył, że wesele w Kanie powtarza się w każdym pokoleniu, każdej rodzinie, każdej osobie. A zatem „dajmy miejsce Maryi; «Matce», jak mówi ewangelista. Przejdźmy wraz z Nią drogę Kany” – podkreślił Ojciec Święty. Zauważył, że Maryja jest czujna i zatroskana o potrzeby nowożeńców. „Nie pogrąża się w zadumie, nie zamyka się w swoim świecie, Jej miłość sprawia, że jest Ona «dla innych». I dlatego zdaje sobie sprawę z braku wina. A wino jest znakiem radości, miłości, obfitości” – mówił Papież, podając także przykłady tego, co dzieje się, gdy go zabraknie.

„Jakże wielu z naszych nastolatków i ludzi młodych dostrzega, że w ich domach już od dawna nie ma takiego wina. Jakże wiele kobiet samotnych i zasmuconych zadaje sobie pytanie, czy miłość odeszła, czy miłość wywietrzała z ich życia. Jakże wiele osób starszych czuje się wykluczonych ze świętowania swoich rodzin, zostało postawionych w kącie i nie może napić się codziennej miłości swoich dzieci, swoich wnuków, swoich prawnuków. Brak tego wina może być również skutkiem braku pracy, chorób, trudnych sytuacji, jakich doświadczają nasze rodziny na całym świecie. Maryja nie jest matką «roszczeniową», nie jest też teściową, która pilnuje, żeby nacieszyć się naszym brakiem doświadczenia, naszymi błędami czy zaniedbaniami. Maryja po prostu jest Matką: jest blisko, czujna i troskliwa. Jak pięknie jest to usłyszeć! Maryja jest matką!” – powiedział Papież.

Maryja z ufnością idzie do Jezusa, Maryja prosi. Nie idzie do gospodarza wesela: bezpośrednio przedstawia trudności małżonków swojemu Synowi. Jej troska o potrzeby innych przyspieszyła „godzinę” Jezusa, której Ona jest częścią, od żłóbka po krzyż. Uczy nas modlitwy, rozpalając nadzieję, która nam wskazuje, że nasze troski są również troskami Boga.

„Nieustanna modlitwa wyrywa nas ze sfery naszych obaw, sprawia, że przezwyciężamy to, co nas boli, co nami wstrząsa, lub czego nam brakuje, i pomaga nam wczuć się w położenie innych, «założyć ich buty». Rodzina jest szkołą, w której modlitwa przypomina nam również, że mamy bliźniego, w najbliższym otoczeniu, którego wyraźnie widzimy: żyjącego pod tym samym dachem, który dzieli z nami życie i jest w potrzebie” – mówił Franciszek.

I w końcu Maryja działa. Słowa: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5) skierowane do sług, są także zachętą dla nas, abyśmy oddali się do dyspozycji Jezusowi, który przyszedł nie po to, aby mu służono, lecz aby służyć. Służba stanowi kryterium prawdziwej miłości. I tego, ze względu na wzajemną miłość, powinniśmy uczyć się szczególnie w rodzinie. W rodzinie bowiem nikt nie jest odrzucany.

 „Rodzina jest najbliższym szpitalem: gdy ktoś jest chory, pielęgnuje się go tutaj jak tylko można. Rodzina jest pierwszą szkołą dla dzieci, jest niezbędną grupą odniesienia dla ludzi młodych, jest najlepszym «przytułkiem» dla osób starszych. Rodzina jest wielkim «bogactwem społecznym», którego inne instytucje nie mogą zastąpić. Musi być wspomagana i stymulowana, by nie utracić nigdy właściwego sensu służebności, którą społeczeństwo zapewnia swoim obywatelom. W rezultacie te usługi, jakie społeczeństwo daje obywatelom, nie są jakąś formą jałmużny, ale prawdziwym «zadłużeniem społecznym» wobec instytucji rodziny, która jest podstawą i która tak wiele wnosi do wspólnego dobra wszystkich. Rodzina tworzy także mały Kościół, który nazywamy «Kościołem domowym» i który wraz z życiem przekazuje czułość i miłosierdzie Boże. W rodzinie wiara miesza się z mlekiem matki: doświadczając miłości rodzicielskiej odczuwamy mocniej bliskość miłości Boga” – powiedział Papież.

Kontynuując rozważanie o rodzinie Franciszek zauważył, że to w niej właśnie dzieją się cuda z tym, co posiadamy i czym jesteśmy. Nieraz nie jest ona idealna, nie jest tym, o czym marzymy, ani tym, czym „powinna być”. Ale przecież nowe wino wesela w Kanie Galilejskiej rodzi się w stągwiach służących do oczyszczenia, czyli miejscach, w których wszyscy porzucali swój grzech. „W rodzinie każdego z nas oraz we wspólnej rodzinie, jaką wszyscy tworzymy, niczego się nie odrzuca, nic nie jest bezużyteczne” – przypomniał Franciszek i nawiązał do zbliżającego się Synodu Biskupów na ten właśnie temat.

 „Tuż przed rozpoczęciem Roku Jubileuszowego Miłosierdzia, Kościół odbędzie Synod Zwyczajny poświęcony rodzinie, aby dojrzało prawdziwe duchowe rozeznanie oraz aby znaleźć konkretne rozwiązania i konkretną pomoc w wielu trudnych i ważnych wyzwaniach, z jakimi rodzina dzisiaj musi się zmierzyć. Zachęcam was do wzmożenia modlitwy w tej intencji, aby nawet to, co uważamy za nieczyste, jak woda w stągwiach, to, co nas gorszy lub przeraża, Bóg – sprawiając nadejście swojej «godziny» – mógł przekształcić w cud. Rodzina dzisiaj potrzebuje tego cudu” – powiedział Franciszek.

Kończąc swoje rozważanie Papież podkreślił, że w Kanie wszystko zaczęło się od tego, iż „nie mieli wina”, a wszystkiego tego można było dokonać, ponieważ Niewiasta Maryja, będąc czujną, potrafiła złożyć w rękach Boga swoje troski oraz działała mądrze i odważnie. Ale niemniej ważny jest rezultat końcowy: skosztowali najlepszego z win. I to jest dobra wiadomość: zostanie podane najlepsze wino, nadchodzi to, co najpiękniejsze, najgłębsze i najwspanialsze dla rodziny.

 „Najlepsze z win dopiero nadejdzie, chociażby wszystkie dane i statystyki mówiły co innego. Najlepsze wino nadejdzie dla tych, którzy dziś widzą, że wszystko się wali. Szepcąc te słowa, trzeba w nie uwierzyć: najlepsze wino dopiero nadejdzie w cichym szmerze serca każdego z nas. Najlepsze wino dopiero nadejdzie i dotrze do zrozpaczonych i niekochanych. Bądź cierpliwy, miej nadzieję, rób tak, jak Maryja: módl się, działaj, otwórz swe serce, ponieważ najlepsze wino dopiero nadejdzie. Bóg zawsze zbliża się do peryferii tych, którym zabrakło wina, którzy muszą tylko pić strapienia; Jezus ma słabość do marnowania najlepszego wina z tymi, którzy z tego czy innego powodu czują, iż rozbiły się im wszystkie stągwie” – powiedział Franciszek.

lg/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.