2015-01-17 14:32:39

Filipiny: Papież wśród poszkodowanych przez tajfun na wyspie Leyte


Nadciągający nad Filipiny kolejny tropikalny huragan nieco pokrzyżował papieskie plany związane z dzisiejszym dniem wizyty w tym kraju. Franciszek odwiedził wyspę Leyte, którą 14 miesięcy temu spustoszył gigantyczny tajfun Yolanda. W programie była Msza w mieście Tacloban, poświęcenie ośrodka pomocy dla poszkodowanych przez kataklizm w mieście Palo oraz spotkanie z miejscowym duchowieństwem. Niestety niesprzyjające warunki pogodowe spowodowały skrócenie papieskiej wizyty. Za symbol sytuacji można uznać żółtą pelerynę z plastiku, którą Ojciec Święty założył dla ochrony przed rzęsistym deszczem, podobnie zresztą jak tysiące czekających na niego wiernych.

Msza odbyła się na lotnisku w Tacloban. Franciszek otrzymał w darze figurę Matki Bożej wykonaną w drewnie z resztek zniszczonego przez tajfun starego kościoła. Papież zrezygnował z wygłoszenia przygotowanej homilii, poprzestając na improwizowanych słowach, w których nawiązał do klęski, jaka dotknęła mieszkańców wyspy Leyte. Zaznaczył, że Jezus jest blisko każdego, kto cierpi.

„Chciałbym wam się z czegoś zwierzyć – mówił Ojciec Święty. – Kiedy z Rzymu oglądałem tę katastrofę, poczułem, że muszę tu być. To właśnie wtedy postanowiłem kiedyś tu przyjechać. I jestem tu, by być z wami, trochę późno, ale jestem. Przybyłem, by wam powiedzieć, że Jezus jest Panem i nigdy nas nie oszukuje. Ktoś może mi powiedzieć, że właśnie czuje się przez Niego zawiedziony, bo stracił dom, wszystko co posiadał i jest chory. To prawda, co mi mówisz, i ja szanuję twoje uczucia. Ale widzę Jezusa tam, przybitego do krzyża, i właśnie stamtąd nas nie zawodzi. Został ustanowiony Panem na tym tronie i na nim doświadczył tych samych nieszczęść, co my. Jezus jest Panem, i to Panem na krzyżu! To tam królował. Dlatego jest w stanie nas zrozumieć. Stał się we wszystkim podobny do nas. Oto dlaczego mamy Pana, który potrafi płakać razem z nami i być z nami w najtrudniejszych chwilach życia”.

W tym momencie Ojciec Święty zwrócił się bezpośrednio do tych, którzy przeżyli tajfun:

„Wielu z was straciło wszystko. Nie wiem, co wam powiedzieć. Ale Pan to wie. Niektórzy z was stracili część swojej rodziny. Wszystko, co mogę zrobić, to milczeć i iść z wami w milczeniu serca. Wielu z was pytało Pana: dlaczego? I każdemu z was w sercu Chrystus odpowiada z krzyża swoim sercem. Nie mam wam nic więcej do powiedzenia. Spójrzmy na Chrystusa – On jest Panem. On nas rozumie, bo sam doznał tych samych prób, co my. A pod krzyżem stała Jego Matka. My jesteśmy jak małe dziecko, gdy bardzo cierpimy i już nic nie rozumiemy. Wszystko, co możemy zrobić, to uczepić się Jej dłoni i mówić «Mamo» – tak jak dziecko, kiedy się boi. To być może jedyne słowo, którym możemy wyrazić to, co czujemy w mrocznych chwilach: «Mamo! Mamo!»”.

Franciszek zachęcił wiernych do pozostania w milczeniu, kontemplując Chrystusa na krzyżu i doświadczając opieki Matki Bożej. Poprosił też o modlitwę w intencji tych, którzy przybyli z pomocą ofiarom żywiołu.

„To tylko mi przychodzi z serca. Wybaczcie, że nie mam nic więcej do powiedzenia. Proszę was jednak, byście pamiętali, że Jezus nikogo nie zawodzi. Wiedzcie, że czułość Maryi nikogo nie zawodzi. I trzymając się Jej jak dzieci, z mocą, jaką daje nam Jezus, nasz Brat, idźmy naprzód jako bracia” – zakończył homilię Ojciec Święty.

Po Mszy pozostałe punkty programu papieskiej wizyty na Leyte przebiegły w pośpiechu: obiad z przedstawicielami poszkodowanych przez tajfun, poświęcenie będącego w budowie ośrodka charytatywnego noszącego imię Papieża Franciszka oraz krótkie spotkanie z duchowieństwem i z rodzinami ofiar w katedrze w Palo. Cztery godziny przed czasem papieski samolot wyruszył w drogę powrotną do Manili, dosłownie umykając przed nadciągającym huraganem. Następna maszyna, wioząca przedstawicieli władz, już nie mogła wystartować z powodu natężenia wiatru.

tc/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.