„Niech Bóg błogosławi i strzeże Sri Lankę” – tak na pożegnanie napisał Franciszek
na Twitterze. Po sześciogodzinnym locie z Kolombo papieski Airbus A 340 wylądował
w Manili. Po drodze Ojciec Święty znalazł czas, by odpowiedzieć na pytania towarzyszących
mu dziennikarzy. Jedno z nich dotyczyło głównego celu papieskiej wizyty na Filipinach.
„Być
może za bardzo upraszczam, ale w centrum przesłania będą ubodzy – odpowiedział Papież.
– Ubodzy, którzy chcą iść naprzód, którzy ucierpieli na skutek tajfunu Yolanda i wciąż
jeszcze doświadczają jego konsekwencji. Ubodzy, którzy mają wiarę, nadzieję. Lud Boży,
ubodzy wyzyskiwani przez tych, którzy determinują tak wiele niesprawiedliwości społecznych,
duchowych, egzystencjalnych”.
Franciszka zapytano też o jego wizytę w świątyni
buddyjskiej. Został do niej zaproszony przez mnicha, który podejmował go na lotnisku.
Do odwiedzenia świątyni skłoniło Papieża ostatecznie doświadczenie kultu, jakiego
doznaje Maryja w sanktuarium w Madhu od wyznawców różnych religii.
„Byli tam
nie tylko katolicy, ale również buddyści, muzułmanie, hinduiści – powiedział Ojciec
Święty. – Wszyscy przyszli tam się modlić i twierdzą, że otrzymują łaski. W ludzie,
który nigdy się nie myli, jest coś, co go jednoczy. I jeśli oni są w sposób tak naturalny
zjednoczeni przez to, że przyszli razem modlić się do świątyni, która jest chrześcijańska,
ale nie tylko chrześcijańska, jakże ja mógłbym nie pójść do świątyni buddystów, aby
ich pozdrowić? To, co wydarzyło się w Madhu, jest bardzo ważne. Pozwala zrozumieć
poczucie międzyreligijności, którym żyje się na Sri Lance. Są też grupy fundamentalistów,
ale oni nie są z ludem, to elity ideologiczne. Kiedyś mówiło się, że buddyści idą
do piekła. Również protestanci. Kiedy byłem dzieckiem, uczono nas, że wszyscy protestanci
idą do piekła. Kościół bardzo się rozwinął w poszanowaniu innych religii. W dziejach
Kościołach były mroczne chwile, musimy to przyznać bez skrępowania, ponieważ również
my jesteśmy na drodze z grzechu do łaski. Ta międzyreligijność, jako poszanowanie
braci, jest łaską”.
Dziennikarz francuski poprosił Papieża o komentarz do niedawnych
zamachów w Paryżu. Ojciec Święty podkreślił, że zarówno wolność słowa, jak i wolność
religijna to podstawowe prawa człowieka.
„Nie można obrażać, prowadzić wojny,
zabijać w imię religii, czyli w imię Boga – zaznaczył Franciszek. – Dziwi nas to,
co się teraz dzieje, ale pomyślmy o naszej historii, ileż to mieliśmy wojen religijnych.
Pomyślmy o nocy św. Bartłomieja. Jak widać, również my byliśmy pod tym względem grzesznikami,
ale nie wolno zabijać w imię Boga. A jeśli chodzi o wolność słowa, to każdy ma nie
tylko wolność, ale i prawo wypowiedzenia tego, co myśli, by służyć dobru wspólnemu.
Ale bez obrażania. Jeśli pan Gasbarri, który jest przyjacielem, obrzuci moją mamę
przekleństwami, to dostanie cios. To normalne. Nie można prowokować, nie można znieważać
wiary innych ludzi. Papież Benedykt w jednym z przemówień mówił o mentalności i metafizyce
postpozytywistycznej, która przekonuje, że religie to swoista subkultura, są tolerowane,
ale mało ważne, nie należące do kultury oświeconej. Takie jest dziedzictwo oświecenia.
Tak wielu ludzi szydzi i naigrywa się z religii innych, bawi się ich kosztem. Prowokują
i staje się to, co mogłoby się przytrafić panu Gasbarriemu, gdyby powiedział coś przeciwko
mojej mamie. Są granice, każda religia, która szanuje ludzkie życie i osobę ludzką,
ma swą godność. Nie można się z niej naigrywać” – podkreślił Papież.