Ponad 7 tys. chrześcijańskich uchodźców z Mosulu i Równiny Niniwy przebywa w Jordanii.
Jak poinformował dyrektor tamtejszej Caritas Wael Suleiman, 5 tys. z nich znajduje
się w aglomeracji stołecznego Ammanu. Jedna piąta goszczona jest w 18 tamtejszych
parafiach, a inni znaleźli zakwaterowanie w domach. Nie mają oni nadziei na pozostanie
na Bliskim Wschodzie i chcą wyemigrować na Zachód. Szczególnie ciężka jest sytuacja
dzieci i młodzieży w wieku szkolnym, bo nie mogą uczęszczać do jordańskich szkół.
„Za dwa miesiące wyczerpią się środki jordańskiej Caritas na pomoc uchodźcom – powiedział
jej dyrektor. – Otrzymywaliśmy je tylko od Caritas z Niemiec i USA, natomiast żadna
międzynarodowa organizacja humanitarna nie daje pomocy dla chrześcijan”.
O
swych współwyznawców na Bliskim Wschodzie troszczą się też wierni greckoprawosławnego
patriarchatu Antiochii, mieszkający w Stanach Zjednoczonych. 270 amerykańskich parafii
tego Kościoła stale przesyła środki finansowe do Syrii, Libanu, Iraku i Palestyny.
„Udzielamy pomocy wszystkim potrzebującym, tak chrześcijanom, jak i muzułmanom” –
powiedział rezydujący w Syrii patriarcha Antiochii Jan X. Podczas swej wizyty w USA
zaapelował on do rządów wszystkich krajów o znalezienie pokojowego rozwiązania konfliktów
bliskowschodnich. Jego zdaniem byłby to jedyny skuteczny sposób ochrony tamtejszych
wyznawców Chrystusa.