Franciszek w rzymskiej parafii: zamiast narzekać, dziękujmy Bogu i dzielmy się z innymi!
Prawdziwa chrześcijańska radość była mottem papieskiej wizyty w kolejnej rzymskiej
parafii. W „niedzielę radości” Franciszek wiele mówił o tym, że chrześcijanin nie
powinien mieć grobowej miny, a jego życie nie może być ciągłym narzekaniem. W czasie
trzygodzinnej wizyty w parafii św. Józefa Papież spotkał się m.in. z grupą Romów,
ubogich rodzin, a także z dziećmi przygotowującymi się do I Komunii.
„Wiecie,
że w tym roku obchodziłem 70. rocznicę mej pierwszej Komunii – powiedział Ojciec Święty.
– Przyjąłem ją 8 października 1944 r. Pamiętam wszystko, jakby to było dzisiaj. Przez
rok przygotowywała mnie siostra Dolores: bardzo dobra. Uczyła mnie katechizmu. Potem
nadszedł ten dzień. W tamtych czasach nie można było przed Mszą napić się nawet kropelki
wody. Dopiero Pius XII wyzwolił nas spod tej dyktatury. Po południu wróciliśmy do
kościoła, by przyjąć bierzmowanie: tego samego dnia. Ławki zostały wyniesione, staliśmy
kręgiem, a między nami chodził biskup i bierzmował. Kiedy przystąpicie do I Komunii
św., zapamiętajcie na zawsze ten dzień: dzień kiedy Jezus po raz pierwszy do nas przyszedł!
On przychodzi, staje się jednym z nas, staje się naszym pokarmem, by dać nam siłę.
Nie zapominajcie o swych katechetach. Kiedy siostra, która przygotowywała mnie do
Komunii, zmarła, modliłem się przy jej trumnie, bo to ona zbliżyła mnie do Chrystusa.
Nie zapominajcie o swych katechetach. Nie zapominajcie też daty pierwszej Komunii.
W każdą rocznicę przystąpcie do dobrej spowiedzi i przyjmijcie Komunię. Zgoda?”.
Z
kolei w czasie spotkania z rodzicami niedawno ochrzczonych dzieci Franciszek mówił
o znaczeniu tego pierwszego sakramentu. Przypomniał, że warto obchodzić rocznicę swego
spotkania z Jezusem. Wyznał, że sam przyjął ten sakrament w dzień Bożego Narodzenia,
bo wówczas w Argentynie był zwyczaj chrzczenia dzieci w ósmym dniu od narodzenia.
Papież prosił też, by nigdy nie wypraszać z kościoła ludzi, których dzieci płaczą
w czasie Mszy. „Płacz dziecka jest najlepszym kazaniem! To głos Boga! Nigdy nie wyrzucajcie
ich z kościoła” – mówił Franciszek.
W czasie Eucharystii, która stanowiła centrum
spotkania Papieża z parafianami, Franciszek przypomniał, że radość zbliżającego się
Bożego Narodzenia nie może ograniczać się jedynie do suto zastawionego stołu i wypływającego
z konsumpcjonizmu, nerwowego powtarzania w Wigilię, że czegoś wciąż nam brakuje. „To
nie jest radość chrześcijańska” – mówił Ojciec Święty przypominając, że prawdziwa
radość rodzi się na modlitwie, dziękczynieniu i niesieniu pomocy innym.
„Są
jednak ludzie, którzy nie potrafią Bogu dziękować: zawsze znajdą powód do narzekania
– mówił Papież. – Znałem pewną zakonnicę, która była bardzo dobra i pracowita, jednak
zawsze znalazła powód do narzekania. Wciąż lamentowała nad tym, co się działo. W klasztorze
nazywano ją «siostrą Lamentelą». Jednak chrześcijanin nie może tak żyć, ciągle narzekając:
«Ale tamten ma coś, czego ja nie mam, widzisz co się dzieje...». Boli, gdy spotyka
się zgorzkniałych chrześcijan z grobową miną, w których nie ma pokoju! Święci nigdy
nie mieli grobowej miny. Zawsze byli radośni, a w obliczu cierpienia przynajmniej
pełni pokoju. Najwyższe cierpienie, męczeństwo Jezusa: On był pełen pokoju i martwił
się o innych. O swą matkę, o Jana, o Łotra... Martwił się o innych”.
Franciszek
zachęcił też do dziękowania Bogu „nawet za małe rzeczy” i do dzielenia się z innymi.
Wskazał, że chrześcijanin musi nieść Chrystusa wszędzie tam, gdzie są potrzebujący.