Dialog chrześcijańsko-żydowski (odc. 243): o rabinie obrońcy małżeństwa i rodziny,
bliskowschodnich chrześcijan oraz duszy Europy
W dniach od 17 do 19 listopada, odbyło się w Watykanie międzyreligijne kolokwium o
małżeństwie i rodzinie, zatytułowane: „Komplementarność mężczyzny i kobiety”. Spotkanie,
na którego otwarciu Papież Franciszek mówił m.in. o potrzebie trwałości rodziny oraz
prawie dziecka do ojca i matki, zorganizowała Kongregacja Nauki Wiary razem z kilku
innymi watykańskimi dykasteriami (Papieskimi Radami ds. Dialogu Międzyreligijnego,
ds. Popierania Jedności Chrześcijan i ds. Rodziny). O znaczeniu i pięknie małżeństwa
mówili przedstawiciele różnych wyznań chrześcijańskich oraz innych religii. W imieniu
wyznawców judaizmu wypowiedział się rabin Jonathan Sacks. Kim jest ten brytyjski
Żyd? Urodził się w Londynie przed 66 laty, w 1948 r., w niezamożnej żydowskiej rodzinie.
Swego ojca tak później wspominał:
„Mój śp. ojciec przybył do Wielkiej Brytanii
z Polski, mając sześć lat. W wieku lat 14 musiał przestać chodzić do szkoły i dużo
się z tego powodu nacierpiał. Miał bardzo dobry umysł, nie tyle filozoficzny, co matematyczny
i estetyczny. Odznaczał się o wiele lepszym smakiem literackim i muzycznym, niż ja.
W życiu zaznał biedy. Jednak on i jego rówieśnicy mieli bogate życie duchowe, wspólnotowe
i duchowe. Lubił muzykę poważną i wielkich malarzy. Kochał synagogę i swą żydowską
wiarę. Wspólnoty żydowskie miały wtedy silne rodziny z wysokimi aspiracjami, jeśli
nie dla siebie, to dla swoich dzieci. Mój ojciec nie miał dużego wykształcenia żydowskiego,
ale cechowała go ogromna emunah. Ten hebrajski termin, tłumaczony niewłaściwie
jako «wiara», w rzeczywistości znaczy wierność, lojalność, konsekwencję, nie zbaczanie
z drogi, nawet gdy iść jest ciężko, ufność względem innych i uszanowanie ich zaufania
do nas. Kiedy pod koniec życia chory ojciec był w szpitalu, widziałem, jak zakłada
tefillin – pudełeczka z tekstami biblijnymi, przytwierdzane podczas modlitwy
do czoła i ramienia – a to dodaje mu sił. Wydaje mi się, że jego nastawienie umysłowe
było takie: «Pozostawiam to Panu. Jeśli On uważa, że przyszła pora mojego odejścia,
znaczy, że tak ma być. A jeżeli potrzebuje, żebym jeszcze coś tu na ziemi zrobił,
to mnie wyleczy». Ja też stosowałem takie podejście oba razy, gdy ciężko zachorowałem”.
W
ostatnim zdaniu rabin Sacks nawiązał do choroby nowotworowej, która zaatakowała go
dwukrotnie, raz, gdy miał 30 lat, a potem 50. W podejściu do niej starał się zachować
taką samą postawę, jaką widział u ojca.
Powróćmy jednak jeszcze do jego młodości.
Rodzina Sacksów była przywiązana do żydowskiej tradycji religijnej, co jednak wcale
nie zamykało jej na innych. Świadczy o tym choćby fakt, że Jonathan uczęszczał do
szkół, które miały w swych nazwach Maryję i Chrystusa, najpierw do podstawowej St
Mary’s Primary School, potem do Christ’s College Finchley. Później studiował filozofię
na uniwersytetach w Cambridge, Oksfordzie i Londynie, gdzie uzyskał doktorat.
Jako
student pogłębił też zainteresowania religijne. Odbył podróż do Izraela, gdzie zapoznał
się z żydowską mistyką, i udał się do Nowego Jorku, by porozmawiać o nurtujących go
kwestiach wiary i filozofii z Menachemem Mendlem Schneersonem. Ten słynny rabin stał
na czele powstałego w XVIII wieku w Lubawiczach pod Smoleńskiem chasydzkiego ruchu
Chabad. Rozszerzył jego działalność na wiele krajów i zachęcił licznych współwyznawców,
by powrócili do żydowskich tradycji. Jedną z oznak obecności tego ruchu jest ustawianie
na placach miast wielkich dziewięcioramiennych świeczników na obchodzone przez Żydów
w grudniu ośmiodniowe święta Chanukki.
To rebe Schneerson nakłonił młodego
filozofa, by został rabinem. Sacks ukończył londyńskie seminarium rabinistyczne Jews
College, którym później sam kierował. Nadal jest tam profesorem, podobnie jak na uniwersytecie
w Nowym Jorku i w tamtejszej jesziwie. Wcześniej wykładał gościnnie w licznych uczelniach
Wielkiej Brytanii, Izraela i USA. Wiele też publikuje. Nie chciał jednak być tylko
pracownikiem naukowym. Tak to wyjaśnia:
„Kiedy stałem na czele Jews College,
zrobiłem coś, czego jeszcze nigdy w przeszłości nie uczynił żaden z jego szefów: zostałem
rabinem gminy żydowskiej. Tylko raz w tygodniu, w ograniczonym wymiarze, ale zdawałem
sobie sprawę, że gdybym pozostał wyłącznie w świecie akademickim, straciłbym zdolność
komunikowania z ludźmi. A wspólnota żydowska nie pozwala rabinom na wszystko. Jeżeli
wyrażasz się zbyt niejasno, nie możesz tego robić bezkarnie. Będą ci przeszkadzać,
wyrabiać różne rzeczy. Tak więc zostałem rabinem i to nauczyło mnie, jak wyrażać pewne
trudne myśli w naprawdę prosty sposób”.
Sacks pozostał zawsze pod wpływem Schneersona
i czuje się jego uczniem. Nie znaczy to jednak, że trzyma się wszystkich jego opinii.
Uważa np., że nauka i religia wzajemnie się uzupełniają, a w swoich wypowiedziach
wykorzystuje nawet ewolucjonizm czy najnowszą kosmologię. Dostrzega też pewne wartości
religijne poza judaizmem. Zmarły przed 20 laty Schneerson nie zgodziłby się z takimi
poglądami, choć w gruncie rzeczy nie był zupełnie zamknięty na świat niejudaistyczny,
skoro również wielu nie-Żydów przychodziło do niego po radę. Sacks tak wyjaśnia swój
stosunek do mistrza, powołując się na słowa jednego z chasydzkich rabinów z przełomu
XVIII i XIX wieku:
„Mówi się, że Nachmana z Bracławia pytano często: «Dlaczego
nie idziesz drogą twojego ojca», a on odpowiadał: «Idę nią! Mój ojciec nie robił tego,
co jego ojciec, to i ja nie robię tego, co on». I taki jest zasadniczy aksjomat judaizmu.
Kiedy twój mistrz mówi ci joreh, joreh, czyli «pozwalam ci nauczać»,
możesz to robić tak, jak ty to rozumiesz. Sędzia ma postępować zgodnie z faktami,
tak jak on je widzi”.
Jonathan Sacks był kolejno rabinem różnych londyńskich
synagog. Wreszcie w 1991 r. został głównym rabinem Wielkiej Brytanii i brytyjskiej
Wspólnoty Narodów. Ten urząd pełnił przez 22 lata, aż do ubiegłego roku. Jako najwyższy
autorytet duchowy brytyjskiego judaizmu ortodoksyjnego dążył do jego odnowy moralnej.
Nieraz też zabierał głos w kwestiach kontrowersyjnych dla tamtejszego społeczeństwa.
Opowiedział się przeciw rządowym planom „małżeństw cywilnych” dla par homoseksualnych,
mimo iż niektórzy Żydzi byli temu przychylni i odnieśli się krytycznie do zdecydowanej
postawy rabina. Z kolei jego otwartość na wyznawców innych religii była krytykowana
przez przedstawicieli judaizmu ultraortodoksyjnego. Przed pięcioma laty, w 2009 r.,
królowa Elżbieta II mianowała Sacksa dożywotnim członkiem Izby Lordów. W tej wyższej
izbie brytyjskiego parlamentu 9 grudnia 2011 r. rabin wygłosił przemówienie w obronie
prześladowanych na Bliskim Wschodzie chrześcijan.
„Jestem Żydem w chrześcijańskiej
Wielkiej Brytanii – mówił wówczas rabin Sacks. – Wiem, ile zawdzięczamy – ja sam,
moi śp. rodzice i cała zresztą brytyjska społeczność żydowska – temu wielkiemu narodowi,
który dał nam prawo i wolność życia naszą wiarą bez lęku. Czy zatem my jako Żydzi
nie opowiemy się za prawem do życia swą wiarą bez lęku dla chrześcijan w innych częściach
świata? A lęk jest tym, co odczuwa dziś wielu chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Słyszeliśmy
tu już dzisiaj o niedoli koptyjskich chrześcijan w Egipcie, a maronickich w kontrolowanych
przez Hezbollah strefach Libanu, o masowym exodusie chrześcijan z Iraku czy o ich
obawach w Syrii. Wcześniej słyszeliśmy o podpalanych kościołach. Uważam, że musimy
wszyscy zaprotestować przeciw tej serii ataków, tak fizycznych, jak też psychologicznych,
na wspólnoty chrześcijańskie Bliskiego Wschodu, z których wiele ma bardzo długą historię.
Jestem solidarny – a myślę, że tak samo wszyscy inni Żydzi w Wielkiej Brytanii – z
naszymi chrześcijańskimi braćmi i siostrami, tak jak z każdym, kto cierpi za swą wiarę.
Od lat śledzę los chrześcijan na Bliskim Wschodzie przerażony tym, co się dzieje,
zaskoczony i oburzony faktem, że ich dola nie jest szerzej znana. Dzisiejszy los chrześcijan
na Bliskim Wschodzie jest papierkiem lakmusowym «arabskiej wiosny». Wolność jest niepodzielna,
a ci, którzy jej odmawiają innym, nigdy jej nie osiągną dla siebie samych”.
17
września 2010 r., podczas podróży Benedykta XVI do Anglii i Szkocji, rabin Sacks wygłosił
przemówienie powitalne na jego londyńskim spotkaniu z wyznawcami religii niechrześcijańskich.
Powiedział wówczas, że nasze czasy są nasycone informacją, ale cierpią na brak mądrości.
Była to niemal ta sama myśl, jaką Papież wyraził na zakończonym krótko wcześniej spotkaniu
z nauczycielami katolickimi. Mówił do nich, że edukacja nie może się ograniczać do
samej tylko informacji, ale musi przekazywać mądrość. W następnym roku główny rabin
Wielkiej Brytanii i brytyjskiej Wspólnoty Narodów odwiedził Rzym. 12 grudnia 2011
r. był na audiencji prywatnej u Benedykta XVI, a na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim
wygłosił wykład pt.: „Czy Europa straciła swą duszę?”. Zaproponował w nim, by po polepszeniu
relacji chrześcijańsko-żydowskich dzięki trwającemu od pół wieku dialogowi, który
pomógł nam we wzajemnym poznaniu, wejść obecnie w nową fazę, którą będzie partnerskie
współdziałanie.
„Stojące przed nami zadanie nie dotyczy już bowiem problemów
między Żydami a katolikami czy między Żydami a chrześcijanami w ogólności, lecz między
Żydami i chrześcijanami z jednej strony, a czynnymi dziś w Europie, rosnącymi i coraz
bardziej agresywnymi siłami sekularyzacji z drugiej – stwierdził na Gregorianie rabin
Sacks. – Kwestionują one i nawet ośmieszają naszą wiarę. Jeśli Europa zatraci judeochrześcijańskie
dziedzictwo, które dało jej historyczną tożsamość oraz największe osiągnięcia w literaturze,
sztuce, muzyce, edukacji, polityce i, jak zobaczymy, także w ekonomii, utraci ona
swą tożsamość i wielkość – nie od razu, ale jeszcze przed końcem tego stulecia. Kiedy
cywilizacja traci swą wiarę, traci przyszłość. Ze względu na nasze dzieci i jeszcze
nienarodzone wnuki my, Żydzi i chrześcijanie jedni obok drugich, musimy odnowić naszą
wiarę i jej proroczy głos. Musimy pomóc Europie odkryć na nowo swą duszę”.
15
maja b. r. Jonathan Sacks otrzymał w Nowym Jorku medal amerykańskiego Funduszu Becketa
na rzecz Wolności Religijnej, noszącego imię XII-wiecznego męczennika w obronie praw
Kościoła abp. Tomasza Becketa, którego katolicy i anglikanie czczą jako świętego.
W wygłoszonym przy tej okazji przemówieniu rabin wyraził ubolewanie nad zagrożeniem
wolności religijnej w Europie.
„W Wielkiej Brytanii widzieliśmy, jak pracownikowi
zabroniono nosić w pracy krzyżyk – przypomniał Sacks. – Pielęgniarka otrzymała naganę
za zaproponowanie odmówienia modlitwy w intencji jednego z pacjentów. Zmuszono do
zamknięcia katolickie agencje adopcyjne, które nie chciały dawać dzieci do adopcji
związkom homoseksualnym. A gdy chodzi o judaizm, wolność religijna była naprawdę bardzo
poważnie zagrożona. Widzieliśmy, jak w Danii zakazano szechity, żydowskiego
uboju rytualnego zwierząt, a w Niemczech jeden z sądów zakazał obrzezania. Są to swobody,
którymi Żydzi cieszyli się w Europie przez całe wieki. A dla mnie jest to empirycznym
dowodem na to, że ta głęboko zsekularyzowana Europa, te świeckie społeczeństwa Europy
są o wiele mniej tolerancyjne niż religie, którym zarzucają one nietolerancję”.
Wspomniałem
już niedawny udział londyńskiego rabina w zorganizowanym w Watykanie przez prefekta
Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerharda Müllera kolokwium o małżeństwie i rodzinie.
17 listopada w swoim obszernym wystąpieniu Jonathan Sacks zwrócił m.in. uwagę, że
w ewolucji ludzkości pierwsza księga Pisma Świętego wniosła wprost rewolucyjną zmianę
stwierdzeniem, iż każda istota ludzka stworzona jest na Boży obraz i podobieństwo.
Starożytny świat za obraz bóstwa uważał tylko władców. Natomiast Biblia przyznaje
wszystkim ludziom, nawet najuboższym, równą godność, a z nią prawo do małżeństwa i
rodziny. Opis stworzenia człowieka zakłada małżeństwo monogamiczne, a choć nawet w
świecie biblijnym nie stało się ono od razu normą, Biblia krytycznie odnosi się do
niezdrowych sytuacji związanych z wielożeństwem, przez co toruje drogę do monogamii.
Fakt, że biblijna religia porównuje relację ludzi z Bogiem do małżeństwa, świadczy
o tym, jak bardzo je ceni. Religia sprzyja więc małżeństwu i rodzinie. Jakie zatem
zmiany zaszły w świecie, który zapomniał o Bogu? Rabin Sacks tak je wyjaśnia:
„Wpłynął
na to cały szereg różnorodnych przyczyn. Pewne z nich wiążą się z rozwojem medycyny,
jak kontrola urodzin, zapłodnienie in vitro i inne manipulacje genetyczne.
Niektóre wynikają ze zmian w moralności, jak idea, że wolno nam robić co nam się tylko
podoba, póki nie szkodzi to innym. Dalsze wiążą się z przenoszeniem odpowiedzialności
z jednostek na państwo i z innymi, coraz głębszymi przemianami w kulturze Zachodu.
I tak prawie wszystko, co kiedyś prowadziło małżeństwo do spotkania, dziś zostało
oddalone. Seks oddzielono od miłości, miłość od zobowiązania, małżeństwo od posiadania
dzieci, posiadanie dzieci od odpowiedzialności za opiekę nad nimi. Tymczasem model
rodziny «mężczyzna, kobieta i dziecko» nie jest jednym z wielu sposobów życia do wyboru.
To najlepszy środek, jaki dotychczas znaleźliśmy, by wychować przyszłe pokolenia i
umożliwić dzieciom wzrastanie w kontekście stabilności i miłości. To w niej jedno
pokolenie przekazuje następnemu wartości, zapewniając ciągłość cywilizacji. Rodzina
ma kluczowe znaczenie dla przyszłości zarówno każdego społeczeństwa, jak i naszych
dzieci, musimy [zatem] być jej obrońcami”.