To był dopust Boży, próba i łaska – tak o swoim uwięzieniu opowiadał ks. Mateusz Dziedzic.
Polski misjonarz pracujący w Republice Środkowoafrykańskiej przez niemal 6 tygodni
przetrzymywany był przez rebeliantów, a wczoraj powrócił do kraju.
Ks. Dziedzic
relacjonował, że po uprowadzeniu z misji został zaprowadzony do obozu rebeliantów
w buszu, gdzie znajdowali się już inni porwani. Wszyscy zostali umieszczeni w namiotach.
„Ja byłem w osobnym namiocie. Dostawaliśmy jedzenie dwa razy dziennie, w południe
i wieczorem, a rano kawę” – opowiadał misjonarz.
Ks. Mateusz Dziedzic został
uwolniony w ubiegłą środę 26 listopada. Jeszcze nie wie, czy wróci do Republiki Środkowoafrykańskiej:
„Myślę o Afryce cały czas, ale muszę odpocząć, porozmawiać z moim biskupem; później
będę podejmował decyzje, co dalej. Zobaczymy, jak się rozwinie sytuacja w Republice
Środkowoafrykańskiej; czy będzie na tyle bezpiecznie, żeby można było tam wrócić”
– stwierdził ks. Dziedzic. Obecnie przebywa on w rodzinnym domu. Przejdzie także badania
lekarskie.