Kard. Napier: pracujemy nad dokumentem końcowym, trzeba uczciwie przedstawić opinie
ojców synodalnych
Synod biskupów pracuje nad dokumentem końcowym. Wczoraj do komitetu redakcyjnego
Ojciec Święty włączył dodatkowo dwóch biskupów Denisa Harta z Australii oraz Wilfrida
Napiera z RPA, aby były w nim reprezentowane wszystkie kontynenty.
Zdaniem
kard. Napiera pomimo rozbieżności opinii biskupi wciąż zachowują wspólną wizję. Trudności
wynikają z sytuacji problematycznych, które trzeba przynajmniej dobrze zdefiniować.
W jego opinii należy się również wystrzegać błędu, który popełniono w ostatnich dniach.
„Nie mogą nas rozpraszać kwestie marginalne – powiedział Radiu Watykańskiemu afrykański
purpurat. – Kwestią marginalną są na przykład związki homoseksualne. Ogromna większość
ludzi żyje w małżeństwie i to do nich musimy się zwrócić, oni nas potrzebują, z nimi
musimy się identyfikować”.
Zdaniem kard. Napiera najważniejszym zadaniem komitetu
redakcyjnego jest uczciwe przedstawienie tego, co tak naprawdę powiedzieli uczestnicy
synodu, zwłaszcza w małych grupach. Jest to niezbędne, jeśli chce się przywrócić dobrą
atmosferę z pierwszego tygodnia obrad, która została zakłócona po opublikowaniu poniedziałkowego
relatio – mówi kard. Napier:
„Dokument ten nie podobał się pokaźnej liczbie
ojców synodalnych – powiedział afrykański purpurat. – Nie zgadzali się, by opinie
jednej czy dwóch osób były przedstawiane w taki sposób, że odbierano to jako opinię
synodu. Biskupi byli bardzo, ale to bardzo rozżaleni. Dotyczyło to w szczególności
dwóch kwestii. Pierwsza to prezentowanie homoseksualizmu i związków homoseksualnych
jakby było to coś jak najbardziej pozytywnego. A druga to podobne podejście do rozbitych
małżeństw, akcentujące otwartość i ułatwianie dostępu do sakramentów. Tym bardziej,
że te kwestie nie były jeszcze dyskutowane, nie zapytano się ojców synodalnych o zdanie.
A teraz prezentowano to w mediach jako ich opinię. To ich oczywiście zabolało. I w
konsekwencji ten piękny duch otwartości i szczerości został nagle zmącony. Wszyscy
zaczęli się pytać: co się tutaj dzieje. A kiedy wczoraj na zakończenie prezentacji
raportów z małych grup zakomunikowano nam, że nie zostaną one opublikowane, znów pojawiły
się podobne odczucia. Pierwszy dokument został opublikowany bez naszej wiedzy, a teraz
raporty przez nas przygotowane nie mają być publikowane? Ojcowie stali się podejrzliwi,
być może stracili zaufanie”.