„Z jednej strony jest jasny obraz kryzysu rodziny na całym świecie. Z drugiej wołanie
o pomoc. Te dwie rzeczy są pewne. Na znalezienie lekarstwa musimy jednak jeszcze poczekać”
– mówi abp Stanisław Gądecki, reprezentujący na Synodzie episkopat Polski.
„Przykładem
podejścia do sprawy kryzysu małżeństwa na całym świecie, rozwodów i nieszczęść, jakie
to wszystko niesie dla dzieci, są z jednej strony słowa, że trzeba przychodzić na
pomoc, co jest zrozumiałe i konieczne, samym małżeństwom w ich formacji. To jest ta
pomoc duszpasterska. Ale trzeba też iść w takim kierunku, żeby przyśpieszyć procesy
sądowe o stwierdzenie nieważności zawarcia małżeństwa czy nawet przenosić je na drogę
administracyjną, co zostało skrytykowane. Z drugiej strony podnoszą się też głosy,
czy istotnie praktyka, jaka się tworzy, musi doprowadzić do nagięcia do niej doktryny?
Czy to jest właściwa droga pójścia za tym, co bieżąca chwila wymaga? Stąd też jeden
z ojców synodalnych nazwał próby takiego leczenia chorego, czyli stanu małżeństwa
i rodziny, lekarstwem, które jest gorsze od choroby. Czyli praktycznie jako sposób,
który nie przyniesie pełniejszego szacunku dla Ewangelii i nie wiadomo też, na ile
pomoże samym zainteresowanym, bo w ten sposób można doprowadzić do zbagatelizowania
w ogóle sprawy rozwodów” – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Gądecki.