1 października na nowoutworzonym cmentarzu wojennym w Zaporożu odbył się pogrzeb 54
żołnierzy ukraińskich, w większości ochotników, którzy zginęli w okrążeniu pod Iłowajskiem.
Separatyści użyli tam rakiet z głowicami kasetowymi, zabijającymi praktycznie wszystkich
znajdujących się w rejonie obstrzału.
W pogrzebie uczestniczyło około tysiąca
osób, w tym duchowni łacińscy i greckokatoliccy, a także prawosławni patriarchatu
kijowskiego i moskiewskiego. Miejscowe władze chciały, by uroczystościom przewodniczył
metropolita Łukasz z patriarchatu moskiewskiego. Ten jednak nie przyjechał, otrzymawszy
pogróżki od członków ugrupowania Prawy Sektor. Ciała poległych nie zostały rozpoznane,
w związku z czym pobrano próbki DNA, które mają w przyszłości umożliwić identyfikację
zwłok. W pogrzebie uczestniczył także biskup pomocniczy diecezji charkowsko-zaporoskiej
Jan Sobiło.
„Świadkowie, którzy zbierali szczątki tych ciał żołnierskich mówią,
że byli zmieszani z błotem i nie udało się uzyskać jakiejkolwiek informacji, kim oni
są – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Sobiło. – Mniej więcej wiadomo, kto może być
z jakiej miejscowości, ale nawet nie ma pewności, że w jednej trumnie znajdują się
szczątki tylko jednego żołnierza. Ludzie byli pod wielkim wrażeniem tej jedności w
modlitwie, kiedy jeden z batiuszków prawosławnych powiedział, że ci żołnierze umierając
nie pytali kolegi obok, jakiej jest narodowości, jakiego wyznania, a ramię w ramię
stali do końca w obronie swojej ojczyzny. I powiedział ten prawosławny ksiądz, że
my dzisiaj chrześcijanie różnych wyznań razem modlimy się, prosząc Boga, by przyjął
do nieba tych, którzy oddali życie za swoją ojczyznę. Najsmutniejsze z tego wszystkiego
jest to, że rodzice tych chłopców, a oni w większości byli z zachodniej Ukrainy, oczekują
ich powrotu do domu, nie wiedząc, że on już został pochowany i że leży w grobie pod
Zaporożem. I takich jeszcze czeka na rozpoznanie ponad tysiąc”.