Ukraina: bp Sobiło o trudnej sytuacji katolików na wschodzie kraju
Sytuacja na wschodzie Ukrainy w rejonie działań wojennych jest bardzo trudna, także
dla tamtejszego Kościoła. wielu katolików dla zapewnienia bezpieczeństwa swoim rodzinom
musiało opuścić domy, chroniąc się u bliskich i znajomych na terenach nie objętych
walkami. Także wśród ludności cywilnej są niestety ofiary śmiertelne, a sprawowanie
kultu jest w wielu miejscach praktycznie niemożliwe. O tym, jak tamtejsza wspólnota
wiernych radzi sobie w tej skrajnie trudnej sytuacji mówi biskup pomocniczy diecezji
charkowsko-zaporoskiej Jan Sobiło:
„Przeżywamy w naszej diecezji charkowsko-zaporoskiej,
objętej działaniami wojennymi, bardzo trudne chwile. W większości parafii położnych
w obwodach ługańskim i donieckim praktycznie nie mamy kapłanów. Niemożliwe jest tam
sprawowanie Eucharystii ze względu na bombardowania i strzelaninę, bo ludzie boją
się wychodzić z domów. Większość też ludzi z Doniecka wyjechała. Życie jest tam sparaliżowane,
podobnie jak działanie naszych parafii. Kapłani będący poza swoimi parafiami opiekują
się ludźmi, którzy wyjeżdżają z terenów najbardziej dotkniętych walkami, aby zorganizować
im jakąś pomoc i dach nad głową. Wielu ludzi wyjeżdża stamtąd nie zabierając niczego
ze sobą. Biorą tylko dokumenty, żeby nie wzbudzać podejrzeń na punktach wyjazdowych
miasta, które kontrolują separatyści. W pozostałych częściach diecezji, tam gdzie
funkcjonują jeszcze nasze parafie, modlimy się i wspieramy tych ludzi, którzy pouciekali
z terenów objętych walkami.
Nie wszystkie informacje docierają. Wiemy, że
na przykład gdzieś został zniszczony budynek, w którym mieszkali ludzie z naszych
wspólnot. Ale nie mamy potwierdzenia czy w momencie wybuchu bomby znajdowali się oni
w tym budynku, czy też byli gdzieś w schronie, albo wyjechali. Mamy też kilka informacji
o śmierci takich osób w wyniku działań wojennych.
Wielka jest solidarność
katolików na tych terenach nie objętych bezpośrednio walkami. Przyjmują oni i goszczą
ich tak rodzoną siostrę czy brata. Udostępniają wszystko, co jest w domu. Jutro może
być tak, że to my będziemy musieli uciekać gdzieś dalej na zachód Ukrainy, albo do
Polski i będziemy liczyć na to, że tam ktoś nas przyjmie tak, jak dzisiaj my staramy
się pomagać naszym braciom, którzy mieszkali jeszcze wczoraj w Doniecku, Ługańsku,
w Nowoazowsku i w innych miastach położonych w strefie antyterrorystycznej akcji”.