Bp Warduni: dżihadyści nie poprzestaną na Iraku i Syrii
„Świat zachodni o nas zapomniał i musimy podnosić głos, by nas usłyszano”. W ten
sposób o dramatycznej sytuacji chrześcijan w Iraku mówił na kończącym się w Rimini
Mityngu Przyjaźni bp Shlemon Warduni. Chaldejski hierarcha z Bagdadu zwraca uwagę
na bierność Zachodu, mimo trwającej w Mosulu i na Równinie Niniwy zbrodniczej czystki.
Nawet gdy zabrzmiały wreszcie wyrazy potępienia dla działania Państwa Islamskiego,
nie poszły za tym żadne czyny, by powstrzymać te zbrodnie. Bp Warduni zaznacza, że
dżihadyści w przeważającej mierze przyszli z zewnątrz i wcale nie zamierzają poprzestać
na Iraku czy Syrii.
„Po pierwsze wszyscy muszą sobie zdać sprawę, że chcą
oni zalać cały świat. I są tacy, którzy ich w tym wspierają: dają im broń, pieniądze
i wiele innych rzeczy. A zatem jeśli wspólnota międzynarodowa nie będzie uważała,
to pewnego dnia spotka ich u swoich drzwi i usłyszy: «Wynosić się!». Być może użycie
siły w obecnej sytuacji mogłoby rozwiązać problem. Ale należy się liczyć z licznymi
ofiarami. Tymczasem my powtarzamy: przede wszystkim nie wolno zaopatrywać ich w broń!
Bo to właśnie uzbrojenie odgrywa tu kluczową rolę. Ci ludzie są silni bronią i dzięki
niej czynią zło. W przeciwnym razie nie byliby w stanie przeciwstawić się wojskom
irackim czy kurdyjskim” – powiedział bp Warduni.