Przegraną aż 1 do 8 zakończyła drużyna watykańska mecz z dawnymi sławami Borussii
Mönchengladbach. Towarzyski pojedynek stoczony we Frankfurcie nad Menem oglądało 10
tys. osób. Dochód z tego wydarzenia został przeznaczony na cele dobroczynne. Warto
dodać, że pierwsza połowa meczu zakończyła się wynikiem bezbramkowym. Dopiero w drugiej
połowie, gdy goście najwyraźniej opadli z sił w obronie, posypał się grad goli.
Jak
wyjaśnił jeden z organizatorów meczu, ks. Markus Heinz z watykańskiego Sekretariatu
Stanu, pomysł ten zrodził się kilka lat temu w związku ze zbiórką funduszy na rzecz
dzieci z krajów rozwijających się. Zajęło się tym jedno zestowarzyszeń związanych
z piłką nożną w Niemczech. Jak zauważa niemiecki duchowny, tym samym futbol w swojej
amatorskiej wersji powrócił do korzeni sportu, z jego wartościami, takimi jak przyjaźń
i solidarność:
„Piłka nożna i w ogóle sport, rozumiany jedynie jako współzawodnictwo
i osiąganie wyników, to nie wszystko. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo widzenia sportu
jako wyłącznie faktu ekonomicznego. Obserwuję też, zarówno w Niemczech, jak i gdzie
indziej, że mówi się o piłce nożnej jako «królowej sportu». I tak sport staje się
jakimś rodzajem religii. Ale jeśli nie wspiera on wartości, nie tworzy solidarności
i sprawiedliwości, jeśli nie łączy ludzi, to pozostaje czymś połowicznym” – powiedział
Radiu Watykańskiemu ks. Heinz.